Henryk Sienkiewicz

"Niewola tatarska"

ROZDZIAŁ VI

...Święty Boże, Święty mocny, Święty a nieśmiertelny, bądź pochwalony w dziełach Twoich! Kędy oczy moje łzami zalane obrócę, tam Cię widzę, a kędy Cię widzę, tam Cię wyznawam. Tyś na firmamencie ognie niebieski zawiesił, Ty słońcu z morza wstawać karząc, dzień na górach i dolinach czynisz. Na chwałę Twoją bory szumią i trzody po polach dzwonią: na chwałę Twoją wojska po stepach ze rżeniem koni jeżdżą i wszelka ziemska rzeczpospolita cześć ci oddawa. A iżeś mnie, sługę swego, opuścił i szczęścia mnie pozbawił i w tym bądź pochwalony! Na wojnach zbiegł wiek żywota mego i w trudzie pobielały mi włosy. Tam, Panie, gdzie działa ogniem śpiewały majestat Twój, a w dymach grzmiało imię Twoje, tam byłem. I na Multanach, i na Inflanciech płynęła krew moja, a dziś jestem stary i przygasłe źrenice ku ziemi się już zwracają, a ciało wiecznego spoczynku pragnie. Nie ziemskie dobra, nie bogactwa, honory i godności na tamten świat ze sobą poniosę, bom oto ubogi jest, jak byłem. Ale Ci, Panie, tarcz moją pokażę i powiem: "Patrz - niesplamiona, a splamiona, to jedno krwią moją. Imię-m nieskalane przechował, ducham nie poddał - i gnąc się z bólu - przeciem się nie złamał."

= = =

Na tym kończą się urywki pamiętnika Aleksego Zdanoborskiego. Okazuje się z tej kroniczki, iż ów "książę niezłomny", który koniuszym tatarskim nie chciał zostać, życie miał bólów pełne. Zgodnie z duchem czasu, do imienia wielce był przywiązany. Z Marią, jak to z pobieżnej wzmianki końcowej widać, rozdzieliły go losy. Zapewne też wcale się już nie ożenił. Jakoż ze wszystkiego domyślać się godzi, iż ślachcic ten umarł bezpotomnie i był ze swego rodu ostatnim.


Pierwodruk "Niwa" 1880.

[powrót]