Henryk Sienkiewicz

"Bez dogmatu"

RZYM, 5 GRUDNIA.

Mogłem stać się Twoim szczęściem, a stałem się nieszczęściem - i ja to jestem przyczyną Twej śmierci, bo gdybym był innym człowiekiem, gdyby mi nie brakło wszystkich podstaw życiowych - nie przyszłyby na Ciebie te wstrząśnienia, które Cię zabiły.
Jam to już podczas ostatnich Twych chwil na świecie zrozumiał i przyrzekłem sobie, że pójdę za Tobą. Jam Ci to przy Twoim łożu śmiertelnym ślubował, i pierwszy mój obowiązek jest teraz przy Tobie.
Matce Twej zostawiam moje mienie; ciotce - Chrystusa, w którego miłości znajdzie na te ostatnie dni pociechę, a sam idę za Tobą, bo - muszę.
A czy Ty myślisz, że ja się śmierci nie boję? Boję się, ponieważ nie wiem, co tam jest, i widzę tylko ciemność bez granic, przed którą się wzdrygam. Nie wiem, czy tam jest nicość, czy jakiś byt bez przestrzeni i czasu, czy może jakiś wicher międzyplanetarny nosi monadę duchową z gwiazdy na gwiazdę i wszczepia ją w coraz nowe istnienia; nie wiem, czy tam jest niezmierny Niepokój, czy Spokój równie niezmierny, a tak doskonały, jaki tylko Wszechmoc i Wszechdobroć dać może.
A jeśliś Ty przez moje "nie wiem" umarła - jakże ja mam tu zostać i żyć?
Więc im bardziej się boję, im bardziej nie wiem, tym bardziej nie mogę Cię tam samej puścić - nie mogę, moja Anielko - i idę.
Albo tam wspólnie utońmy w Nicości, albo niech wspólna będzie nasza droga, a tu, gdzieśmy się tyle namęczyli, niech zostanie po nas tylko milczenie.

KONIEC

[powrót]