Henryk Sienkiewicz

"Na jedną kartę"

Akt pierwszy

Scena przedstawia salon z głównymi drzwiami na ogród.
W bocznych ścianach drzwi do przyległych pokojów.

SCENA III

Pani Czeska. - Jerzy. - Później Stella.

Czeska

Powinna bym łajać pana, panie Jerzy, tak jak wyłajałam moją dziewczynkę za tajemnicę. Ale Stelka powiedziała mi już wszystko, więc mówię tylko: niech was Bóg błogosławi oboje!

Jerzy

(Całując ją w rękę) Dziękuję pani!

Czeska

Wychowałam tę dziecinkę od najmniejszego robaczka i dziesięć lat byłam przy niej, więc wiem, jaki skarb pan bierze. Pan miałeś jej powiedzieć, że twoje ręce za szorstkie. Odpowiedziałam jej zaraz: nie za szorstkie, bo poczciwe. Stelka to jednak kwiatek bardzo delikatny; trzeba ją bardzo kochać i osłaniać. Ale pan to potrafi - nieprawda?

Jerzy

Cóż pani odpowiem? Ile jest w mocy ludzkiej dać szczęścia tej świętej dla mnie istocie, tyle go jej chciałbym zapewnić.

Czeska

Z całej duszy mówię: Boże błogosław!

Jerzy

Panna Stelka uważa panią za matkę, więc i ja będę tak szczerze mówił, jak z matką. Życie moje było bardzo trudne. Była chwila, w której życie to zawisło na nitce. Uratował mnie wtedy Karol, którego czczę i kocham jak brata, ale później...

Czeska

Mówiła mi Stella. Mieszkałeś pan daleko...

Jerzy

Byłem wśród pustych stepów, pani, więc na wpół dzikim, wśród obcych, więc bardzo samotnym, i za krajem utęsknionym, i ze szlachetnego rodu ostatnim. A przy tym, dusza dumna, choć bita nieszczęściem jak młotem, wstydzi się jęknąć i ból w sobie zamyka, a stąd czuje umęczenie wielkie. Doprawdy, czasem nie było koło mnie jednej żywej istoty...

Czeska

Bóg był, panie, nad gwiazdami.

Jerzy

O! to co innego. Ale serce, rzucone na ziemię, musi kogoś na ziemi kochać i mieć przy sobie. Więc całą tą potrzebą kochania prosiłem Boga, by mi pozwolił kogoś kochać. Wysłuchał mnie i dał mi ją. Czy mnie pani rozumie teraz?

Czeska

O, rozumiem.

Jerzy

Jak szybko zmieniło się wszystko potem! Odziedziczyłem tu majątek i mogłem do niego wrócić; potem poznałem księżniczkę i teraz kocham ją, jak spełnioną prośbę modlitwy, jak zapłatę za niedolę, jak moje serdeczne wszystko na świecie. O! bądź pani spokojna.

Czeska

Będę. Doprawdy, że mi się chce płakać. Mój zacny panie Jerzy, bądź dobrej myśli. Pan jesteś wart Stelki, i ona będzie z panem szczęśliwa. Moja złota, kochana Stelunia!...

Stella

(Pokazując się we drzwiach ogrodowych i klaszcząc w ręce) Doskonała nowina! doskonała nowina! Doktorek za chwilę przyjeżdża; już jest we wsi. Papo zaraz spokojniejszy i w lepszym humorze.

Czeska

A nie trzpiotować mi się i nie biegać za prędko! Aż cała różowa ze zmęczenia. Gdzie jest książę?

Stella

W ogrodzie, pije kawę. Prosi właśnie, abyście państwo tam przyszli.

Jerzy

Pójdźmy.

Stella

(Idzie naprzód, potem się zatrzymuje). Ale! Proszę nie mówić doktorowi, co się między nami stało... Chcę mu to pierwsza powiedzieć. Papy prosiłam już o tajemnicę. (Wychodzą)

[powrót] [scena-IV]