Henryk Sienkiewicz

"Na jedną kartę"

Akt drugi

Scena przedstawia ten sam salon.

SCENA II

Książę. - Stella. - Pani Czeska. - Hrabina Miliszewska. - Jan Miliszewski. - Podczaski. - Hrabina.

Hrabina

Więc mówię księciu, że taka rzecz w głowie się prawie nie chce pomieścić. Świat teraz chyba dziczeje zupełnie.

Książę

Ja przecie to samo mówię, pani hrabino. Stella? czy ja tego nie mówię?

Stella

O! bardzo często.

Hrabina

(Z cicha do syna) Siadaj koło księżniczki i baw ją, Jean, puszczaj się!

Jan

Puszczę się, maman!

Hrabina

Ale to zuchwalstwo przeszło już miarę. Posłałam pana Podczaskiego do wyborców, a oni mówią: "Nie potrzebujemy posłów bez głowy". Dziwi mnie tylko, że to i księcia nie oburza. Do czego to doszło i do czego dojdzie! Ja tu latam, biegam, kręcę się jak muszka, poruszam niebo modłami, a oni śmieją stawiać przeciw kandydaturze mego syna kandydaturę jakiegoś pana Józwowicza!

Książę

Łaskawa pani, co ja mogę na to poradzić?

Hrabina

I kto jest ten, ten pan Józwowicz? - doktor! Cóż to jest doktor? Jean ma wpływy, znaczenie, stosunki, koligacje; a on co? Skąd się tu wziął? kto o nim kiedy słyszał? doprawdy, nie mogę mówić spokojnie i myślę, że to chyba koniec świata się zbliża. Nieprawda, panie Podczaski?

Podczaski

(Z ukłonem) Tak jest, pani hrabino dobrodziko! Gniew boży!... nigdy tak ciężko nie grzmiało.

Książę

Grzmiało? pani Czeska - co? grzmiało?

Czeska

Zwyczajnie, jak z końcem wiosny. Co tam!

Hrabina

(Po cichu) Jean, puszczaj się!

Jan

Puszczam się, maman.

Hrabina

Zobaczy książę, że oni Janka nie obiorą posłem jedynie przez nienawiść dla nas, na złość nam. Bo zresztą, czy to Jean nie potrafiłby być posłem? czy to on nie skończył nauk w Metz? Mówią, że nie zna kraju i nie rozumie jakichś tam potrzeb. Tu przede wszystkim trzeba nie pozwolić, by tacy Józwowicze znaczyli coś w kraju. Prawda, mój książę?

Książę

Nie pozwólże mu pani, kiedy on sobie sam pozwoli.

Hrabina

I otóż właśnie koniec świata, że tacy ludzie mogą sobie pozwalać, co im się podoba. Śmieją mówić, że Jean nie potrafiłby być posłem, a pan Józwowicz potrafi? Jean zawsze celował w naukach w Metz. Jean! wszakże celowałeś w naukach i talentach?

Jan

Celowałem, maman!

Podczaski

Koniec świata! Święte słowa pani hrabiny.

Stella

Czemuż pan poświęcał się szczególnie?

Jan

Ja, pani, studiowałem historię herezji.

Książę

Studiował kogo, pani Czeska - co?

Hrabina

Dotychczas nie miewaliśmy między sobą talentów, co oni nam ciągle wyrzucali, a przecie do dyplomacjo potrzeba niemałego talentu.

Podczaski

Pan hrabia ma nawet i minę dyplomaty.

Książę

(n. s.) No, dalibóg - nie bardzo!

Czeska

Pan Hrabia jest małomówny i poważny.

Jan

Nie pani. Czasem dosyć mówię

Hrabina

Co do mnie, z góry zapowiadam, że jeśli Janek się nie utrzyma, wyjeżdżam z kraju.

Podczaski

I sami sobie winę przypiszą.

Hrabina

A jeśli Janek się nie utrzyma, to będzie księcia wina.

Książę

Moja?

Hrabina

Jak książę może pozwolić takiemu panu Józwowiczowi, by współzawodniczył z osobami z towarzystwa? jak książę może go trzymać?

Książę

Już to co prawda, to nie ja jego, ale on mnie trzyma, bo gdyby nie on, to ja bym już dawno (robi znak ręką).

Hrabina

Tym bardziej. Więc on księciu w domu potrzebny, a jak będzie siedział w mieście, kto będzie księcia doglądał?

Książę

A prawda, Stelka? a prawda?

Hrabina

Książę musi mu zakazać. Nie puszczę księcia, póki mi nie przyrzeknie, że mu zakaże. To niesłychana rzecz! Książę ma przecie prawo, on jest u księcia, książę go wychował, więc ma nad nim władzę.

Stella

Droga pani, doktor jest przyjacielem papy. Papa może go tylko prosić, a i to nie wiem, czy byłoby skuteczne.

Hrabina

(Z gniewem) Do tego więc doszło? Więc książę będzie go popierał, więc zostanie narzędziem w jego ręku i przez niego będzie służył demokracji?

Książę

Co? ja służę demokracji? Stelka - słyszysz? ja służę demokracji? (Stuka laską).

Hrabina

Tak wszyscy powiedzą. Pan Józwowicz jest kandydatem demokracji.

Książę

Ale ja nie jestem, i kiedy tak, to i jemu nie pozwolę. Mam już tego dosyć, niechże się raz skończy. Już mi te demokracje pana Józwowicza ością stanęły. Niech nie mówią, że jestem narzędziem demokracji! (Dzwoni - wchodzi służący). Prosić tu doktora natychmiast.

Hrabina

Otóż teraz książę jest prawdziwym księciem.

Książę

Ja służę demokracji!

Stella

Papo! papo!

Hrabina

A my tymczasem pożegnamy księcia. Jean, zabieraj się. Adieu, droga Stello, adieu, moje dziecko. (Do syna) Pocałuj księżniczkę w rękę!

[powrót] [scena-III]