Henryk Sienkiewicz

"Na jedną kartę"

Akt trzeci

Ten sam salon.

SCENA I

Podczaski wchodzi pierwszy; za nim służący.

Podczaski

Powiedz doktorowi, że pan Podczaski kłania mu się i czeka na niego w pilnym interesie.

Służący

Pan doktor bardzo zajęty, bo i księżniczka niezdrowa, ale mu powiem. (Wychodzi).

Podczaski

(Sam) Fiu! fiu! hrabina posyła na przedmieścia: "Podczaski leć, Podczaski agituj! Podczaski namawiaj!" a pieniędzy nie daje. Latam, kłaniam się, namawiam, ściskam łyków, aż im oczy wyłażą, a jak proszę, żeby pożyczyła sto reńskich, to powiada: "Zobaczymy po wyborach!" Tak? Ano dobrze! Więc to ja mam babie borgować, nie ona mnie? Mam za swoje pić z łykami? - A to wolę pić sam! Do diaska z taką służbą! Padam do nóg, pani hrabino dobrodziko, całuję stopki. Jeśli ma tak być, to trafię gdzieindziej. Kiepska służba! wolę pójść do doktora. Tacy jak doktor płacą, bo mają rozum. A że on i tak wszystkich za łeb weźmie, to człowiek i w znaczeniu się podniesie. Arystokratka, a szlachcicowi stu reńskich nie chce pożyczyć...

[powrót] [scena-II]