Henryk Sienkiewicz

Wiadomości bieżące, rozbiory
i wrażenia literacko-artystyczne

1880 [61-70]

61

Ze świata sztuki. Otrzymujemy ze Stanów Zjednoczonych wiadomość o nowych tryumfach naszego skrzypka p. Tymoteusza Adamowskiego. Ostatnie jego wystąpienia w Bostonie, Filadelfii, Washingtonie i Brooklinie przyjęte były z niezwykłym zapałem przez prasę i publiczność. Przysyłane nam wycinki z rozmaitych gazet, a między nimi z dzienników wyłącznie poświęconych muzyce, przepełnione są pochwałami dla Adamowskiego. "Dwight's Journal of Music" mówi, że Ameryka dawno nie słyszała skrzypka grającego z takim wykończeniem, siła, szerokością stylu i prawdą uczucia. Pan Adamowski od 15 grudnia r. z. zawarł układ z Strakoszem, z którym w miesiącu bieżącym pojedzie do Chicago i dalej na zachód, aż do Kalifornii.

62

Koncert Antoniego Rubinsteina odbędzie się dziś w salach redutowych. Bilety były rozprzedane na kilka dni przed przyjazdem artysty.

63

Wasilewski wystąpił już w Kijowie w roli Marcela w Hugonotach.
Publiczność przyjmowała go z zapałem. Dla Warszawy strata to niepowetowana. Na nieszczęście nie umiano zrozumieć różnicy między basem a basowaniem - i jedyny bas odjechał szukając sceny, która solistom nie daje pensji chórzystów.
Mamy natomiast Włochów, którzy śpiewają bez wielkiego powodzenia, ale za to drogo kosztują.

64

W zeszłą niedzielę p. Kazimierz Zalewski miał w szkole dramatycznej prelekcję o Molierze i jego komediach.
Skreśliwszy życiorys Moliera prelegent rozbierał dwie jego sztuki, Świętoszka i Mizantropa.

65

Koncert p. Kamili Morzkowskiej odbędzie się w przyszła niedzielę, d. 1 lutego

66

Rubinstein wykona obok utworów własnych dzieła Bacha, Beethovena, Haydna, Schumana i Szopena.

67

Komitet Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych postanowił rozdać członkom swoim jako premium za rok 1879 olejny druk przedstawiający Elegię Siemiradzkiego.
Nowym członkom oleodruk ten będzie sprzedawany po rs 5.
Na tymże posiedzeniu komitet postanowił nie przyjmować na wystawę obrazów, które były poprzednio wystawione na innej wystawie w Warszawie.
Z tych "innych" istnieje stale, o ile wiemy, tylko Salon Artystyczny Ungra, do niego więc ściąga się powyższe rozporządzenie.
Oby rosnące współzawodnictwo rozbudziło większą ruchliwość i oby na niej wyszli jak najlepiej artyści.

68

Szyny stalowe. Na kolei warszawsko-wiedeńskiej rozpoczną się na wiosnę roboty około zmiany szyn żelaznych na stalowe. Większa część nowych szyn pochodzić będzie z fabryk krajowych.

69

Sygurd Wiśniowski donosi, że skutki głodu na Szląsku dają się ocenić z coraz zwiększającej się liczby wychodźców do Ameryki. Wielu włościan wylądowywa codziennie w New Yorku, a ponieważ nasza narodowość nie posiada przedstawiciela w Castle Garden, ludzie ci, przybywający bez grosza i bez znajomości języka, popadają w nędzę natychmiast po przyjeździe.
Zajmują się nimi tylko miłosierni Amerykanie, wspomagając ich gotówką lub wyszukując pracy. Obecnie w New Yorku i Chicago pozawiązywały się komitety w celu niesienia pomocy tym nieszczęśliwym.
Tymczasem klęska na Szląsku bynajmniej nie ustaje.
Ze sprawozdania p. Fryzego pokazuje się, że głód szerzy się głównie w powiatach: pszczyńskim, rybnickim, raciborskim, lublinieckim i w części kozielskiego - w mniejszym zaś nieco stopniu w bytomskim, gliwickim, wielkostrzeleckim, oleśnickim i kluczborskim. Razem powiaty te liczą 700 tysięcy mieszkańców, ludności prawie wyłącznie polskiej i katolickiej.
Tyfus plamisty objawił się już w 20 miejscowościach.
Głód trapi wyłącznie rolników, ludzie bowiem pracujący w zakładach przemysłowych i górniczych roboty mają dosyć i cierpią o tyle, o ile podrożały wszystkie przedmioty spożywcze.
Rząd pruski wyznaczył jako pomoc 6 milionów marek, z tych 1 500 000 na wsparcia, pół miliona na robotę dróg bitych i 4 000 000 na zasiew i paszę. Zaliczki jednak dawane w tym ostatnim celu uważane być mają za pożyczkę zwrotną.
W ogóle pomoc jest niedostateczną. Zapomogi na zasiew i paszę mają być dawane dopiero na wiosnę. Doraźna pomoc rządowa ograniczyła się na rozdaniu po 50 do 300 marek na wioskę. Drogę bitą budują dotychczas tylko w powiecie pszczyńskim, gdzie 600 ludzi, pracując często po 2 mile od domostw, wśród śniegów i mrozów, zarabia po kop. 15 dziennie na głowę.
Niemcy złożyli hojnie znaczne sumy, pomoc ich jednak spada prawie wyłącznie na miasta.
Rząd także zapobiegł skuteczniej biedzie w miastach, gdzie pourządzano kuchnie bezpłatne.
Ludnością rolniczą opiekują się komitety pod przewodnictwem proboszczów, rozebraniem zaś darów między komitety wiejskie - komitet w Mikołowie (Nicolai), na którego czele stoi Miarka.
Adres jego jest następujący: Herr Carl Miarka Vorsitzender des Nothstandes - Comités für Ober-Schlesien. Nicolai.
Osoby wysyłające dary ze stacji kolei mających tzw., bezpośrednią komunikację mogą adresować wprost do Miarki, ze stacji zaś nie mających bezpośredniej komunikacji należy adresować do p. Herzberga w Sosnowcu, dodając, że przesyłka przeznaczona jest dla Miarki.
O samej osobie Miarki sprawozdanie Fryzego odzywa się z największym uznaniem. W całym Górnym Szląsku nie ma nikogo zajmującego równie wybitne i wpływowe stanowisko. Miarka wydaje trzy pisma: "Katolik" (tygodnik), "Poradnik Gospodarski" (dwutygodnik), "Monika" (tygodnik dla kobiet). Pierwszy z nich ma 6000 abonentów, drugi 8000, ostatni przeszło 2000.
Lud radzi się Miarki we wszystkim i ślepo mu ufa. Dotychczas niestrudzony ten pracownik założył 18 kuchni po wsiach, jedną w mieście Wodzisławiu, jedną w Bieruniu i jedną w Mikołowie.
W mikołowskiej kuchni pracuje żona Miarki z córkami. Przez czas, w którym sprawozdawca jest obecny, obdzielono 150 osób, przy czym porządek i ład panował jak najlepszy.
Z tym wszystkim i mimo tego, co robi rząd i komitety, klęska nie dała się przezwyciężyć - i wiele rodzin znosi straszliwą nędzę.
W ciekawym swym sprawozdaniu pan Fryze dochodzi do przekonania, że jeśli pomoc ma być skuteczną, musi trwać aż do wiosny.
Szlązacy ze łzami wdzięczności wspominają o ratunku, jaki przychodzi od nas. Fryze twierdzi, że pomoc ta dojdzie w najlepszym razie do rs 50 000 - pozwolimy sobie jednak nie zgodzić się w tej mierze ze sprawozdawcą.
Sama jedna nasza gazeta zebrała już przeszło 5000. Niektóre inne zebrały zapewne mniej, ale pism, nie licząc zakordonowych, jest blisko 60, nie ma zaś ani jednego, które by nic nie zebrało. Nie liczymy w tym ofiar nadsyłanych wprost do Miarki lub do konsulatu w Warszawie, ofiar w naturze, nie liczymy na koniec jeszcze i tego, co może przynieść projektowany numer ilustrowanego dziennika "Dla głodnych".
Na koniec, składki płyną jeszcze ciągle i płynąć zapewne będą, mamy bowiem nadzieję, że ogół nasz nie wyczerpał jeszcze całej swej ofiarności i że nie pozwoli współbraciom umierać z głodu lub opuszczać rodzinną ziemię, a szukać szczęścia za Oceanem.

70

"Tydzień Piotrkowski" w artykule Po raz ostatni oświadczył, że zamyka już rubrykę składek na korzyść Szlązaków i dalszych ofiar nie przyjmuje.
"Tydzień" uznaje, że Szlązacy mają już dosyć, a zarazem przejmuje go dreszczem obawa, żeby szlachetna ofiarność piotrkowian nie przeszła granic przyzwoitości - czuje się więc w obowiązku powstrzymać ją słowy rozsądku wydobytego umyślnie na ten cel ze składów redakcyjnych.
"Umiarkowanie jest rzeczą bardzo pożądaną" (Medium tenuere beati) - woła piotrkowski organ i wygłosiwszy tę prawdę, odkrywa równocześnie drugą, że i "u nas" głód być może.
Owo "u nas" znaczy zapewne: w Piotrkowie albo na ulicy, przy której istnieje redakcja, albowiem skoro "na Szląsku" znaczy gdzieś ogromnie daleko, wolno nam się domyślać, że pojęcia "Tygodnia" o bliskości są nader ścisłe i nader rozsądne...
Na szczęście piotrkowianie, jeśli zechcą przychodzić i dalej z pomocą nieszczęśliwym współbraciom, trafią i do warszawskich pism, których szpalty długo jeszcze będą stały otworem dla ofiar.
Obecnie nikt się jeszcze nie zniechęcił i nikt ustawać nie zamierza. Składki płyną z najdalszych okolic, literaci zamierzają wydawać dziennik, obywatele wiejscy, chodzący w surdutach i sukmanach, zsypują plony wedle możności - słowem, ogół wypowiada wolę i chęć najszczerszą pomocy z cała siła - sam tylko "Tydzień" kładzie swoją przezorność na wagę przeciwną. Co się stanie, łatwo przewidzieć: "porwał się burmistrz gdański!...", więc waga podskoczy, przezorność się stłucze i rozleci, a cierpliwości prenumeratorom może nie wystarczyć.
Ofiarności za to w społeczeństwie wystarczy, nawet w razie głodu w Królestwie.

[powrót]