Henryk Sienkiewicz

Wiadomości bieżące, rozbiory
i wrażenia literacko-artystyczne

1880 [141-150]

141

Panna Kamila Morzkowska zawarła podobno z Dyrekcją Teatrów kontrakt obowiązujący na rok jeden.

142

Od dwóch dni szklarze pojawiły się znowu w wielkiej obfitości nad Warszawą. Ponieważ te, które odwiedziły nas już dawniej, poginęły podobno w skutku zimna, jakie później nastąpiło - musi więc to być seria druga, wylęgła już podczas ostatnich dni cieplejszych.

143

"Kurier Warszawski" donosi, że w Ameryce Południowej w Walencji (Wenezuela) zmarł Euzebiusz Parylewicz, b. kapitan b. wojsk polskich, w 80 roku życia.
Po opuszczeniu kraju służył dość długi czas w wojsku szwajcarskim, następnie pod Garibaldim jako adiutant.
W Wenezueli wstąpił również do wojska i tam dosłużył się stopnia pułkownika. Pod koniec życia przemieszkiwał w Walencji u p. Franciszka Kwiatkowskiego, który czuwał nad nim aż do jego chwil ostatnich.
Wiadomość tę o nim podajemy dlatego, iż nieboszczyk wyraził życzenie, aby rodzina była powiadomioną przez pisma warszawskie o jego śmierci.

144

Wyszedł z druku II tom Przewodnika heraldycznego. Autorem książki tej jest Amilkar Kosiński, który jak wiadomo, jest jednym z najbieglejszych heraldyków dziś żyjących. We wstępie autor skarży się jednak, że z powodu braku materiałów powstało wiele niedokładności i opuszczeń. Mimo to jednak monografie niektórych domów skreślone są wybornie i zawierają mnóstwo materiału historycznego. Do takich należą monografie Komorowskich, Dunin-Borkowskich, Sapiehów etc. Trudności, jakie napotyka dzisiejszy heraldyk w pisaniu herbarza, leżą w tym, że podczas gdy jedne rodziny, i to najczęściej o notorycznym szlachectwie, pozostają obojętne i nie nadsyłają żadnych materiałów, inne, powodowane próżnością, dostarczają jeśli nie dokumentów, to przynajmniej podań fantastycznych lub zgoła fałszywych. Tym także się tłumaczy owa nierównomierność w spisywaniu dziejów rodzin, polegająca na tym, że niektóre, mniej znaczne, opisywane są obszerniej, inne, choćby znakomitsze, zaledwie wspomniane.

145

W ostatnich dniach wyszedł przekład tomu II Historii powszechnej Holzwartha.
Tom ten, liczący 746 stronic, obejmuje dokończenie dziejów przedchrześcijańskich.
Autor należy do szkoły historycznej, która w dziejach przyjmuje celowość, na mocy której ludy dążą do coraz wyższego rozwoju i do spełnienia pewnych moralnych zadań w życiu ludzkości.

146

Znany rysownik Andriolli wybiera się w podróż wzdłuż brzegów Wisły aż do Krakowa. Artysta nosił się już, o ile wiemy, dawno z zamiarem odbycia podróży tej wodą, zapewne też odbędzie ją łodzią. Jakoż silne jego ręce nie tylko delikatny ołówek, ale i ciężkie wiosła trzymać umieją. Po drodze będzie rysował widoki, typy, kostiumy, słowem, wszystko, co z artyzmem, ale także i z etnografią ma związek. Tekst objaśniający rysunki artysta ma zamiar sam pisać.

147

Felicyta, dramat Odyńca, wyszedł z druku w nowej edycji. Poprzednia była zupełnie wyczerpana.

148

Wincenty Niewiadomski, przyrodnik, wydał nową książkę pod tytułem Obrazy z życia flory. O oryginalnej i zajmującej tej pracy podamy wkrótce obszerniejszą wzmiankę.

149

"Tygodnik Ilustrowany" zamieszcza w ostatnim numerze wiersz Jana III, przesłany redakcji przez Wincentego Rapackiego, literata i zarazem artystę teatrów warszawskich.

150

Jarmark wełniany zbliża się. Od pewnego już czasu widzimy na ulicach postacie wiejskie, łatwe do odróżnienia na pierwszy rzut oka. Hotele zwolna zaczynają się napełniać. W mieście panuje przekonanie, że jarmark będzie nadzwyczaj ożywiony i że liczba przyjezdnych przewyższy lata poprzednie.
Zapewne że to nastąpi, wielu bowiem gości zjedzie się i dla wystawy koni, przy której roboty postępują ciągle. Na ową wystawę ściągną zapewne i goście zakordonowi.
Mniej uzasadnione są optymistyczne przewidywania, że interesa z wełną pójdą równie doskonale.
Nie chcemy bynajmniej im zaprzeczać, sądzimy tylko, że tych rzeczy nie można na pewno przewidzieć.
Tymczasem więc pomówimy o innej sprawie, na którą zwrócił słuszną uwagę p. Faustyn Bicz w "Kurierze Warszawskim".
Mówi on o roli faktorów żydowskich pośredniczących między sprzedającymi wełnę a nabywcami.
Co oni mają do roboty tam, gdzie producent styka się bezpośrednio z kupcem, dlaczego żaden układ nie przychodzi bez nich do skutku, dlaczego obywatele ziemscy płacą im hojne i wysokie odsetki za nic? - to pytanie, na które istotnie nie jest łatwo odpowiedzieć.
Kupcom nie są oni potrzebni, obywateli obdzierają - jakaż więc na nich rada? Utworzenie jakichś biur pośredniczących, jakichś maklerów uwierzytelnionych byłoby rzeczą tak samo niepotrzebną, a w gruncie rzeczy tąż samą - nie ma więc co o tym myśleć.
Cóż więc robić?
Pozostaje jedno. Oto solidarność sprzedających, z których każdy może siebie i innych zobowiązać do nieużywania próżniaczych i wyzyskujących faktorów.
Dla każdego z wytwórców powinno się to stać poniekąd punktem honoru. Czas przecie, byśmy zrozumieli nasz własny interes i otrząsnęli się z owej powolności, gwoli której pozwalamy chować do kieszeni każdemu, komu się podoba, naszą pracę.
Czyżby kto sądził, że jeśli obywatele stanowczo powiedzą sobie: "Nie robimy nic przez faktorów", to kupcy nie trafią do nich po wełnę!
Kto tak sądzi, niech napycha tedy cudze kieszenie, ale niech wie, że czyni to przez niedołęstwo.

[powrót]