Henryk Sienkiewicz

"Muszę wypocząć"

SCENA III

Wchodzi Służąca

Służąca

Posłaniec przyniósł paczkę i list.

Wychodzi.

Żona

rozwiązuje paczkę

Co to? Żaby! Śliczne gumowe zielone żaby - i kluczyk do nakręcania. To pewno skaczące! Od kogo to! O! to się Zosia i Marynia ucieszą!

Literat

Czytaj list. Dzieciom lepiej z góry nie mówić, bo może to pomyłka.

Żona

"Drogi mistrzu! Widuję twoją śliczną żonę i twoje dwie cudowne żabki w kościele. Niechże i je, i ciebie Bóg błogosławi i w zdrowiu zachowa. Tobie nie potrzebuję mówić komplimentów, ale z całego serca ci mówię, że takiej mamusi i takich dziecin, jak żyję, nie widziałam..."

Literat

udobruchany

Pierwszy przyjemny list. To jakieś poczciwe stworzenie!... Czytaj dalej.

Żona

"Posyłam moim uwielbianym żabkom dwie żabki paryskie nowego wynalazku. Niechże się nimi bawią - i niech rosną na pociechę tobie i na radość ludzkich oczu..."

Literat

rozczulony

O to, to list!... Czytaj.

Żona

"Ale na tym świecie nic darmo. Przysłowie mówi: "Dziecko za rączkę, ojca za serce" - więcjeśli twoim ślicznotkom podobają się żabki - przypomnij sobie pewne przyrzeczenie, które mi cztery lata temu dałeś na ślubie Misi Pupkowskiej... Wiem, że twój czas jest bogactwem całego społeczeństwa, ale czyż biedni nie mają prawa do społecznych bogactwa i skarbów? Przyrzekłeś mi odczyt na korzyść "małoletnich pijaków" - więc pukam teraz do twoich drzwi - i mówię: oto nadchodzą święta, ty masz czas, a małoletni pijacy marzną!... Czy mam ufać literackiemu słowu? Czyś nie zapomniał i czy prośby nie odrzucisz?..."

Literat

zgnębionym głosem

Kto podpisany?

Żona

czyta

"Wielbicielka twoja i twoich. Skrzeczkowska."

Literat

Nie pamiętam, ale może i dałem przyrzeczenie. Ach! któż się liczy z każdym słowem! (bierze się za głowę) Może i dałem... Tak! dałem! I przy tym te żabki... I jak mnie ujęła... Trzy dni świąt - prawda!... Ostatecznie można by odczyt napisać... A psia...

Żona

Fredziu!

Literat

Przepraszam cię, mój kwiateczku... Ostatecznie - nie ma rady!... Trzeba będzie o tym odczycie pomyśleć... Zawołaj tymczasem dzieci - i daj im żabki...

Żona

Ferdynandzie, ty się zmęczysz...

Literat

Cóż robić!... A psia...! O, przepraszam cię! Ot, moje święta! Zosiu! Maryniu!

Dzieci wpadają i na widok żabek poczynają wrzeszczeć z radości, potem skaczą wraz z żabkami po dywanie. Medor szczeka.

Zosia i Marynia

Kwa! kwa!

Literat

rzucając się z wściekłością na ziemię i poczynając skakać

Kwa! kwa! Ot, moje święta! Kwa! kwa! kwa!

Hałas ogólny.

KONIEC


"Muszę wypocząć. Obrazek sceniczny" ukazał się w noworocznym numerze "Kuriera Codziennego" w r. 1897, w książce zaś pojawił się w r. 1902, w tomie 37 "Pism" wydawanych przez "Tygodnik Illustrowany".

[powrót]