Henryk Sienkiewicz
"Ta trzecia"
ROZDZIAŁ XXIII
Ratunku! bo umrę ze śmiechu...
Przyjechali z Paryża Świateccy. Ona pozuje na żonę artysty ze złotej bohemii; on nosi jedwabne koszule, grzywkę i brodę w klin... - Wszystko rozumiem! rozumiem, że mogła sobie poradzić z jego zwyczajami, charakterem, ale jak sobie poradziła z jego czupryną, to pozostanie dla mnie wieczną zagadką.
Światecki nie przestał robić "truposzów", ale maluje także obrazy rodzajowo-sielskie. Ma dużo powodzenia. Robi także i portrety, te jednak mniej mu się udają, bo karnacją przypominają zawsze "truposze"...
Pytałem go po starej przyjaźni, czy jest szczęśliwy z żoną. Powiedział mi, że nigdy nie marzył o podobnym szczęściu. Wyznaję, że Kazia zawiodła w znaczeniu dodatnim moje oczekiwania.
I ja byłbym zupełnie szczęśliwy, gdyby nie to, że Ewa zaczyna mi niedomagać i przy tym bardzo bywa biedaczka rozdrażniona. Słyszałem raz w nocy, jak płakała. Wiem, co to jest! Tęskni za teatrem. Milczy, ale tęskni...
Zacząłem portret pani Ostrzyńskiej. Po prostu nieporównana kobieta! Wzgląd na Ostrzyńskiego nie powstrzymałby mnie przecie... I gdyby nie to, że ja dotychczas ogromnie Ewę kocham, to nie wiem...
Ale ja ogromnie Ewę kocham - ogromnie!