Henryk Sienkiewicz

"W krainie złota"

ROZDZIAŁ IX - ZAMIARY NA PRZYSZŁOŚĆ

Panna Monteray poczęła być ulubienicą miasta mimo tego, iż nikt z mieszkańców nie umiał sobie zdać sprawy z pytania, dlaczego osoba tak młoda, widocznie bogata i widocznie tak różniąca się wychowaniem i przyzwyczajeniami od mieszkańców dalekiego Zachodu, porzuciła uobyczajone stany wschodnie, a przeniosła się na dzikie pustynie, gdzie warunki życia były surowe, a nawet niebezpieczne.
Mogło to wydawać się wielu dziwnym, tym bardziej gdy się dowiedziano, że ów towarzyszący jej jasnowłosy, niemłody mężczyzna i jego ślepa córka nie byli wcale jej krewni.
Miss Monteray była po prostu przyjaciółką ślepej dziewczynki i w rzeczywistości dla niej przybyła do Kalifornii; Mary Monteray była młodą, samotną, wolną i niezmiernie bogatą, mogła więc podróżować i przebywać, gdzie jej się podobało.
Gdy małej Nelly (dla chorej, jako dla zagrożonej chorobą piersiową, wilgotny klimat był zabójczym) kazano wyjechać z Luizjany, Mary chciała ją wziąć do Włoch; ale w całej Europie był to czas rewolucyjnych zawichrzeń, a zresztą i stary Taller, ojciec Nelly, z powołania farmer, nie znalazłby we Włoszech sposobu do życia; zdecydowano się więc na Kalifornię.
Mary, która przy całej szlachetności charakteru posiadała usposobienie mocno romantyczne, zgodziła się chętnie na podróż, która obiecywała mnóstwo przygód.
W Kalifornii postanowiono pędzić życie farmerskie. Grunta tam nie należały jeszcze do nikogo. Niektóre rodziny meksykańskie posiadały wprawdzie tytularną własność niezmiernych przestrzeni ziemi, ale ani nie mieszkały w nich, ani ich nie uprawiały. Gospodarstwo, jeśli istniało gdziekolwiek, było tylko pasterskie. Jedynie księża jezuici sadzili kukurydzę i winogrona na południe, o pięćset mil od Sacramento, w tak zwanym Missionie, ale obok tego miasta ani na całej północy nie wysiewano jeszcze ani jednego ziarnka zboża.
Mąkę sprowadzano ze Wschodu, gospodarstwo więc rolne obiecywało znaczne korzyści. Taller spodziewał się w kilku latach dojść do majątku, a potem osiąść raz na zawsze w rodzinnym Nowym Orleanie.

[powrót] [rozdz.X]