Henryk Sienkiewicz

"Bez dogmatu"

6 LIPCA.

Posiadam serce kalekie, ale zdolne do kochania. Teraz dopiero rozumiem Śniatyńskiego. Gdybym nie był człowiekiem zwichniętym, niezrównoważonym, zatrutym przez sceptycyzm, krytykę samego siebie i krytykę tej krytyki, gdyby moja miłość była prawidłową i prawą, byłbym znalazł w Anielce mój życiowy dogmat, za którym przyszłyby i inne. Ale nie wiem... może ja właśnie nie umiałbym inaczej kochać, jak krzywo, może w tym mianowicie leży moja nieudolność życiowa, dość, że to, co powinno się było stać moim zdrowiem i zbawieniem, stało się śmiertelną chorobą i potępieniem. Dziwna rzecz, jak dalece nie brakło mi ostrzeżeń. Zdawać by się mogło, iż ludzie przewidywali, co mnie spotka. Toż ja sobie ciągle przypominam, że Śniatyński napisał mi jeszcze wówczas, gdy byłem w Pegli u Davisów, następne słowa: "Z życia musi coś wyrosnąć: baczże, żeby nie wyrosło coś takiego, co by się stało nieszczęściem dla ciebie i twoich bliskich." Wówczas śmiałem się z tego, a przecie niepodobna było lepiej przewidzieć przyszłości. Dziś są to wszystko wspomnienia spóźnione. Wiem, że nic mi z tych rozmyślań nie przyjdzie, ale nie mogę się od nich wstrzymać, bo mi żal nie tylko siebie, ile Anielki. Ona byłaby ze mną stokroć szczęśliwsza, niż jest z Kromicki. Przypuszczając nawet, że byłbym ją z początku poddawał analizie i powykrywał w niej liczne wady, to i tak kochałbym ją z całej duszy. Byłaby moją, a zatem weszłaby w sferę mego egoizmu. Na jej wady patrzyłbym jak na swoje własne słabości, a sobie samemu człowiek wszystko wybacza - i choćby się jak najostrzej krytykował, nie przestaje jednak zabiegać wedle własnego dobra, a zatem być sobie drogim. Tak byłaby mi drogą i ona - a ponieważ jest stokroć doskonalszą ode mnie, więc z czasem stałaby się moją chlubą, moją najlepszą, najszlachetniejszą częścią duszy, i uznałbym, że na moją krytykę nie ma przy niej miejsca - i przeszedłbym na jej wiarę, i był zbawiony przez nią.
To wszystko zmarniało, zepsuło się, zmieniło w tragedię dla niej - w zło i tragedię dla mnie.

[powrót] [7 lipca]