Henryk Sienkiewicz

"Bez dogmatu"

10 LIPCA.

Gorące dni zdarzają się nawet tu, w Gasteinie. Co za upał! Anielka nosi suknie z białej flaneli, takie, jakich Angielki używają do lawn-tennis. Pijamy rano kawę na świeżym powietrzu. Ona przychodzi po kąpieli świeża, jasna jak śnieg o wschodzie słońca. Wysmukłe jej ciało rysuje się wyraźniej niż zwykle pod miękką suknią. Poranne światło oświeca ją tak dokładnie, że widzę każdy włosek jej brwi, rzęs i owego puszku pokrywającego jej delikatne policzki. Włosy jej bywają jakby mokre, ale w tym blasku zdają się jaśniejsze niż zwykle, a źrenice są przeźroczystsze. Jaka ona młoda, jaka upajająca! W niej jest moje życie, w niej się streszcza wszystko, czego chcę. Nie odejdę, nie potrafię.
Patrzę na nią i tracę zmysły z upojenia, a zarazem i z bólu, że oto siedzi przy niej - mąż. To nie może tak zostać - niech nie będzie niczyją, byle nie była jego! Ona sobie zdaje, do pewnego stopnia, sprawę z tej męki, która mi skręca nerwy, jednak niedostatecznie. Męża nie kocha, ale pożycie z nim uważa za prawowite - mnie zaś na samą myśl o tym chce się zgrzytać, bo mi się zdaje, że przyznając tę prawowitość, sama siebie upadla. A tego nie wolno, nawet jej! Niechby lepiej umarła. Wtedy będzie moją, bo ten prawowity mąż tu zostanie - a ja nie! Przez to samo jam jej prawowitszy niż on. Dzieje się czasem ze mną coś dziwnego. Oto, gdy się bardzo zmęczę, wymorduję, gdy umysł mój, przez natężone w jednym kierunku myślenie, widzie jakieś odległe przestrzenie, których w normalnym stanie dostrzec nie można, przychodzą na mnie chwile takiej pewności, że Anielka należy się mnie, że w jakiś sposób jest czy że będzie moją - iż gdy się budzę z tego stanu, przypominam sobie jakby ze zdziwieniem o istnieniu Kromickiego. Może w takich chwilach przechodzę tę granicę, której za życia zwykle się nie przechodzi, i mam widzenie rzeczy doskonałych, takich, jakimi są w ideale i jakimi powinny być w objawach zewnętrznych? Dlaczego te dwa światy sobie nie odpowiadają - i jakim sposobem mogą sobie nie odpowiadać, nie wiem. Usiłuję to nie raz rozwiązać i gubię się, i nie rozumiem tej nieodpowiedniości, czuję tylko, że w niej leży niedoskonałość i zło. To poczucie pokrzepia mnie - w takim razie bowiem przynależność Anielki do Kromickiego byłaby właśnie objawem zła.

[powrót] [11 lipca]