Henryk Sienkiewicz

"Bez dogmatu"

4 SIERPNIA.

Przez jakiś czas żywiłem na dnie serca nadzieję, że Anielka, pod wpływem oburzenia na męża, przyjdzie pewnego dnia do mnie i powie mi: "Kiedyś mnie zapłacił, to mnie masz!" Nowe złudzenie! Może tak by postąpiło wiele kobiet o egzaltowanych głowach, wykarmionych na francuskich powieściach; postąpiłaby tak niewątpliwie każda, która by miała ukrytą ochotę rzucić się w objęcia kochanka i szukała tylko dobrego pozoru. Nie! Anielka tego nie uczyni, i jeżeli mi mogła podobna myśl przyjść do głowy, to tylko dlatego, że i ja karmiłem się czytaniem tych pseudodramatów, jakie rozgrywają się w duszach kobiet, które w gruncie rzeczy mają przede wszystkim niekłamaną chęć puszczenia swej cnoty z wodą. Anielkę mogłoby popchnąć w moje objęcia tylko serce, ale nie sztuczny dramat, nie frazes, nie fałszywy patos. Więc też nie ma obawy, aby się to stało.
Jest wielką klęską dla człowieka pokochać prawdziwie i głęboko cudzą żonę, choćby to była żona najpospolitszego i najmarniejszego człowieka - ale prawdziwym nadmiarem szczęścia jest pokochać kobietę cnotliwą. Jest coś takiego w moim stosunku do Anielki, o czym nigdy nie słyszałem ani nie czytałem; jest jakaś niemożność wyjścia i zakończenia. Rozwiązanie, czy jest katastrofą, czy uwieńczeniem pragnień, jest zawsze czymś - a tu jest męczące koło błędne. Jeśli ona bowiem pozostanie taką, jak jest, a ja nie przestanę jej kochać, to będzie tylko męka i męka - nic więcej. A jestem rozpaczliwie pewny, że ona wytrwa i ja także.
Ją, jeśli naprawdę ma małe serce, niewiele to kosztuje. Ja chciałbym nieraz z całej duszy zrzucić to jarzmo, ale nie mogę. Nieraz mówię sobie, że trzeba; nieraz napracuję i nawysilam się nad sobą, jak się wysila dla własnego ratunku człowiek tonący; nieraz mi się zdaje, że już do czegoś doszedłem, a potem niech zobaczę ją przez okno, niech obejmę ją oczyma, doznaję takiego wstrząśnienia w sercu, że cała niezmierzona głębia mego uczucia odkrywa mi się nagle, zupełnie tak jak w nocy odkrywają się w czasie burzy głębie chmur, gdy błyskawica rozedrze ciemność.
O! jaka to męka mieć do czynienia z cnotą nieubłaganą i zimną jak litera prawa!
Ale choćby Anielka wcale nie miała serca, jeszcze bym ją kochał tak, jak kochałbym moje jedyne dziecko, choćby było kalekie.
Człowiek więcej się tylko wtedy lituje i więcej cierpi.

[powrót] [5 sierpnia]