Henryk Sienkiewicz

"Bez dogmatu"

7 SIERPNIA.

Ciotki gniew na Anielkę minął już od dawna. Ona ją tak kocha, że gdybym ja umarł, ciotka miała by się jeszcze o co w życiu zaczepić, byle Anielka została przy niej. Dziś poczciwe moje ciotczysko ubolewało nad tym, że Anielka się nudzi, że przesiaduje ustawicznie w domu i że nie poznała tu nic więcej nad drogę z Wilbadu do Hofgasteinu.
- Żeby mi nogi lepiej służyły - rzekła - chodziłabym wszędzie z tobą; ale kto powinien był ci przynajmniej bliższe okolice pokazać, to twój mąż, który latał od rana do wieczora.
Anielka poczęła upewniać, że jej dobrze w domu i że nie potrzebuje więcej ruchu. Usłyszawszy to ozwałem się tonem obojętnym:
- Ja nie mam nigdy nic do roboty, a chodzę dużo, więc mogę Anielce wszędzie towarzyszyć i pokazać jej, co jest ciekawego przynajmniej w pobliżu.
Po chwili zaś dodałem jeszcze obojętniej:
- Nie widzę w tym nic takiego, co by nie było powszechnie przyjęte, w miejscach kąpielowych nawet prości znajomi chodzą razem na przechadzki, a cóż dopiero krewni.
Anielka nie odpowiedziała, ale obie starsze panie przyznały mi zupełną słuszność, bo zresztą rzeczywiście tak jest, jak mówiłem.
Jutro mamy pójść razem do Schreckbrücke.

[powrót] [8 sierpnia]