Henryk Sienkiewicz
"Bez dogmatu"
27 SIERPNIA.
Ciotka objawiła zamiar wyjazdu. Pilno jej do Płoszowa i powiada, że obecność jej tu na nic nie potrzebna, że nawet będzie lepiej, gdy wyjedzie, bo się nie będziemy za nią oglądali i zostaniemy tak długo, jak będzie wymagała robota portretu. Trochęśmy się wszyscy opierali temu zamiarowi ze względu na to, że osoba w wieku nie powinna jednak puszczać się w drogę sama. Czułem się w obowiązku - choć przyszło mi to niełatwo - powiedzieć ciotce, że jeśli koniecznie chce wyjechać, to będę jej towarzyszył. Przyznaję, żem z pewnym drżeniem wewnętrznym oczekiwał jej odpowiedzi. Na szczęście, moje poczciwe ciotczysko odpowiedziało z wielką życzliwością:
- Ani o tym myśl! Jak Celina będzie słaba albo zmęczona, to kto zaprowadzi Anielkę do pracowni? Sama przecie nie może tam iść.
Tu poczęła grozić Anielce i dodała z uśmiechem na ustach, a marsem na czole.
- Zwłaszcza że ten malarz patrzy na nią więcej, niż robota portretu wymaga, a ona to widzi i rada! Oho! trzeba ją znać!
- Przecie on już niemłody - odpowiedziała Anielka śmiejąc się i całując ciotki ręce.
Ciotka zaś poczęła mruczeć:
- Ty przylepko, ty! Niemłody, ale komplimenta gada. Leonie, pilnuj mi ich obojga.
Ja z rozkoszą ustąpiłem od jazdy do Płoszowa wobec powodów przytoczonych przez ciotkę. Pani Celina poczęła namawiać ją, żeby wzięła przynajmniej ze sobą pannę służącą, która była z nami w Gasteinie. Ciotka opierała się z początku i temu, ustąpiła jednak, gdy Anielka powiedziała jej, że w hotelu dadzą sobie doskonale rady bez służącej.
Zaraz kazała pakować swoje kufry. Ciotka lubi wszystko prędko robić i chce jechać jutro rano. Przy obiedzie drażniłem ją twierdząc, że woli swoje konie wyścigowe od nas i że to do nich jej tak pilno. Powtarzała: "Ach, jaki niemądry! cicho bądź!" - ale po chwili, zapomniawszy się, zaczęła z sobą głośną pogawędkę o stadninie.
Posiedzenie trwało dziś bardzo długo. Anielka pozowała lepiej. Twarz jest już podmalowana.