Henryk Sienkiewicz
"Pismo na odnowienie grobowca
Hetmana Żółkiewskiego"
Lido, 24 września 1908
Czcigodni Panowie!
Nie mogąc przybyć osobiście, przyłączam się całym sercem do tego wzniosłego obchodu, w którym Ojczyzna nasza czci prochy swego hetmana-bohatera. Żyzna ziemia nasza wydawała po wszystkie wieki i czasy ludzi, którzy imię Jej nieśmiertelną okrywali chwałą, ale raz jeden tylko wydała takiego męża jak Żółkiewski. Któż bowiem wyższy w dziejach naszych od tego "Księcia niezłomnego" nie tylko sławą, ale i miłością Ojczyzny - nie tylko zwycięstwy, ale i miłosierdziem nad zwyciężonymi - nie tylko zasługą, ale i cnotą, nie tylko głębokim politycznym rozumem, ale i głęboką duszą - nie tylko bohaterskim życiem, ale i męczeńską śmiercią?
Lecz nie mówiąc jedynie o Polsce, gdzież w świecie całym znajdziemy podobny ideał rycerza bez bojaźni i skazy, o sercu lwim i zarazem tak nawskroś chrześcijańskim? Jest On chlubą i chwałą naszą najwyższą, najczystszą - i w długich wiekach naszego żywota najwznioślejszym wcieleniem polskiego Króla Ducha, w którym wielkość tak splata się z dobrocią, jakby te przymioty, często niestety w życiu rozdzielne, jedną i nierozdzielną siłę stanowiły.
Toteż, gdyby wiedzieć, która garść prochu była jego sercem, należałoby w uroczystej narodowej procesji zawieźć ją na Wawel, gdzie leżą króle w koronach i króle w laurach. Tam miejsce dla tej piersi, z której w obronie Ojczyzny i wiary wyciekła krew na cecorskich polach, w dniu klęski.
Lecz tymczasem niech spoczywają prochy tego bożego orła w rodzinnym gnieździe - otoczone czcią i miłością. Oto nowy dla Niego grobowiec i nowy dzień chwały - a dla nas, dziś żyjących, jeszcze jeden dzień wielkich wspomnień, wielkiego żalu, głębokiej skruchy - ale i dzień nadziei. Zaiste bowiem myli się, kto mówi, że naród był takiego męża niegodzien. Był go godzien, skoro go wydał. Czymże bowiem jest ten hetman, ten rycerz i ten męczennik, jeśli nie symbolem dziejów naszych i najwyższym wyrazem tego, co było w nich najszlachetniejszym?
Lata następne, lata rozterek, klęsk i duchowego upadku, przygłuszył w głębi jestestwa narodowego te ziarna, z których wzrastali Żółkiewscy, aleć pociechą i nadzieją jest myśl, że takie ziarna były złożone w dziejowej polskiej duszy i że leżą w niej jeszcze, a gdy nadejdzie dzień, który wyprowadzi nas znów na światło, to może odżyją, wzrosną i wydadzą plon błogosławiony. Na dwie prawdy rozdziela się ta otucha, która dziś wypełnia serca nasze. Pierwszą z nich jest to, że nie może zginąć naród, który wydał z siebie takiego wodza-bohatera - drugą, że naród, który takich swych wodzów czci, pamięta i kocha - ma w sobie zadatki i siły życia, z mocy których musi nastąpić Odrodzenie.
Cześć wieczna świętym prochom.
Henryk Sienkiewicz
Pierwodruk w postaci dwustronicowej ulotki, sporządzonej w Rawie Ruskiej, ma datę: Żółkiew 1908. Treść ulotki powtórzyło 16 dzienników. Całą tę sprawę przypomnianą w prasie z r. 1934 w bałamutnym artykule o "nieznanym" jakoby liście Sienkiewicza, wyczerpująco oświetla szkic J. Mayera "Dzieje polskiego listu" w "Ruchu Literackim" 1934, nr 10, s. 143 do 146, gdzie podano jej obfitą bibliografię.