Henryk Sienkiewicz
"Marzenia młodości"
Do Ignacego Balińskiego
[Warszawa] 5 grudnia 1900 r.
Szanowny Redaktorze!
Nie wiem i nie pamiętam, czy umiałem już czytać, gdy uczono mnie Śpiewów historycznych Niemcewicza. Chciałem wówczas jeździć po cecorskim i po innych błoniach jak Sieniawski "odważny i smutny" - innymi słowy: pragnąłem być rycerzem. Potem rozpalił moją wyobraźnię Robinson Cruzoe i szwajcarski. Marzeniem moim było osiąść na bezludnej wyspie. Te wrażenia dziecinne zmieniły się z czasem w chęć i zamiłowanie do podróży. Porywy te zdołałem w części urzeczywistnić w życiu. Trzecią książką, która wywarła na mnie nadzwyczajne wrażenie, było ilustrowane życie Napoleona. Od chwili jej przeczytania chciało mi się być wielkim wodzem.
Pragnienia te przetrwały cały wiek dziecinny, a nawet i część pierwszej młodości.
Zdawało mi się, że tylko na polu bitew można zyskać prawdziwą sławę - i nosiłem się z myślą wstąpienia do jakiejś szkoły wojskowej.
Przypuszczam jednak, że pociąg do powieści wojennej, który rozbudził się we mnie później, ma swą przyczynę w tych właśnie czasach i wrażeniach.
Od dzieciństwa pisałem wiersze i utwory prozą, ale właściwie mówiąc - jako dziecko nie marzyłem o zawodzie wyłącznie pisarskim. Przyszło do tego jakoś samo przez się - jakby trochę z tego powodu, że inaczej być nie mogło. Jakoż jakkolwiek zgładziłem w moich powieściach ze świata nie mniej ludzi od Napoleona lub Moltkego, obecnie jednak nic już Europie od mego oręża nie grozi.
Łączę wyrazy poważania i przyjaźni
Henryk Sienkiewicz
Odpowiedź na list Ignacego Balińskiego, redaktora "Wieczorów Rodzinnych", drukowana w nrze 1 tego pisma w r. 1901.