Henryk Sienkiewicz

"Krzyk Polski"

Pod takim tytułem "The Daily News", jeden z najpoczytniejszych dzienników angielskich, w numerze z dnia 15 lutego rb. zamieszcza rozmowę swego korespondenta berneńskiego z Henrykiem Sienkiewiczem.
Korespondent pisze:
Henryk Sienkiewicz, autor znanej całemu światu powieści Quo vadis, jest jednym z setek tysięcy swoich współrodaków, szukających schronu i wypędzonych z domu przez wojnę. Gdym listownie zwrócił się do niego w imieniu "The Daily News", prosząc o łaskawą audiencję, przyjaciele jego odpisali mi, że jest chory, lecz pomimo to, dowiedziawszy się o mojej misji, oświadczył, iż zakomunikowanie Anglii prawdziwych danych o obecnym stanie Polski jest tak ważne, że nie może mi tego odmówić i choć na godzinę porzuci łóżko następnego ranka, by mnie przyjąć. Dzięki temu miałem okazję do zawarcia znajomości z największym Polakiem, choć w szlafroku i rannych pantoflach, w Grand Hotelu w Vevey, gdzie się zatrzymał wraz z członkami Komitetu Pomocy dla Ofiar Wojny w Polsce, którego jest prezesem, a Paderewski wiceprezesem. Ostatni pojedzie wkrótce do Londynu i New Yorku w związku z obecną polską akcją ratunkową.
Nigdy nikt tak wymownie nie przedstawił mi obrazu śmierci, pożogi i ruiny, jak to usłyszałem z ust Sienkiewicza, toteż będę się starał możliwie najdokładniej powtórzyć słowa autora Quo vadis. Co do pewnych szczegółów zwracałem się także do niektórych członków Komitetu, którzy byli podczas wywiadu, gdyż nie chciałem utrudzać Sienkiewicza dłuższą i bez przerwy prowadzoną rozmową ze względu na jego chorobę (niedawno dokonano mu operacji w gardle).

POLAK PRZECIWKO POLAKOWI

Dwa kraje głównie ucierpiały w tej okropnej wojnie, w której szatan śmierci i zniszczenia zdaje się zdobywać panowanie nad światem: Belgia i Polska. Wspaniałomyślna pomoc, jaką wiele narodów okazało Belgii, czyni honor ludzkości. My nie byliśmy zazdrośni o sympatię okazywaną temu małemu narodowi, gdyż wiemy, że i my ją posiądziemy, gdy tylko świat się dowie o klęskach, które wstrząsają i będą jeszcze wstrząsały naszym nieszczęśliwym narodem.
Jakaż jest pozycja Polski?
Polska nie ma nic wspólnego z wojną. Pokonana i rozdarta, nie stanowi jednego z wojujących narodów, a obecnie półtora miliona jej synów prowadzi bratobójczą walkę w armiach trzech różnych państw wojujących. Nasz kraj stał się polem bitwy całej Europy i jest spustoszony od początku do końca. Trzy czwarte miliona naszej młodzieży walczy w szeregach armii rosyjskiej, a pozostałe trzy czwarte nosi z kolei broń niemiecką i austriacką. Proszę pomyśleć, co to znaczy. Gdy rozlega się rozkaz do ataku na bagnety i oddziały rzucają się na siebie, by wyrzynać się wzajemnie, nasi współbracia słyszą, iż język, w jakim dobywają się okrzyki, jest ich wspólny język ojczysty - polski. Często się zdarza, iż Czerwony Krzyż, zbierając rannych z pola walki, kładzie obok siebie jednego żołnierza w mundurze niemieckim, drugiego w austriackim, trzeciego w rosyjskim i przekonywa się, że wszyscy trzej są Polacy.
- To wbrew Biblii, Nowemu Testamentowi i woli Boga! - zawołał jeden z obecnych przyjaciół Sienkiewicza - przekleństwo Kaina ciąży nad niewinnym narodem.

UMIERAJĄCE DZIECI

Nędza jest rzeczywiście okropna. W samym Królestwie Polskim spalono i zrujnowano 15 000 wsi, 1000 kościołów i kaplic. Z dziesięciu - dziewięć guberni było lub jest zajęte przez Niemców, którzy grabili wszystko, nie wyłączając kurcząt i łachmanów chłopskich. Bezdomni włościanie kryli się po lasach. Nie będzie to przesadą, gdy powiem, że kobiety i dzieci tysiącami umierały dziennie z głodu i chłodu. Dzieci wyciągały do matek swe wychudłe ramiona i wołały o chleb, lecz polska matka nie ma im nic do dania prócz łez.
Przechodząc do szczegółów. Królestwo Polskie obejmuje 127 500 kilometrów kwadratowych, z czego 100 000 spustoszyły wojska austriacko-niemieckie, które - jak twierdzi Sienkiewicz - przeszły przez niektóre miejscowości nie raz, lecz pięć do sześciu razy. Przeszło milion koni i dwa miliony bydła uprowadzili najeźdźcy i na przestrzeni tych 100 000 kilometrów kwadratowych, gdzie były wojska austriacko-niemieckie, nie zostało ani jednego ziarna, ani jednego kawałka mięsa, ani jednej kropli mleka dla ludności cywilnej. Straty materialne do obecnej chwili są oceniane na milion rubli. Rolnictwo jest zrujnowane, przemysł zniszczony, przeszło 400 000 robotników znalazło się bez pracy i środków do życia. Kiedy Niemcy po raz pierwszy wtargnęli do kraju, zagarnęli wszystkie kopalnie węgla na wschodzie, gdy zaś byli stamtąd chwilowo wyparci, wysadzili dynamitem lub zatopili najgłówniejsze szyby. W kraju nie było zupełnie węgla, którego w zwykłych czasach trzeba do 30 000 wagonów miesięcznie, miast czego od chwili wybuchu wojny otrzymano 100 ładunków z Rosji.

ZAGROŻONA WARSZAWA

Warszawa ze swoimi 900 000 mieszkańców, co stanowi podwójną ludność Brukseli, była na włos od ruiny. Z dziesięciu milionów ludności w zajętej części Polski przynajmniej czterem milionom groziła śmierć głodowa. Stan rzeczy w Galicji jest tak samo straszny dla ludności cywilnej, tych najniewinniejszych ofiar wojny. Z 78 500 kilometrów kwadratowych wszystko, z wyjątkiem 5000 koło Krakowa, jest w posiadaniu Rosjan. Zarekwirowano 900 000 koni, dwa miliony bydła i całe zboże. Została też zabrana część żup solnych i kopalni nafty. Bogata kraina stała się pustynią. Przeszło 1 000 000 mieszkańców szukało schronienia w innych częściach Austrii. Uciekając tylko w tym, co mieli na sobie, jak opowiada p. Antoni Osuchowski, prezes funkcji wykonawczej Komitetu Pomocy, przychodzili do schronisk z dziećmi umarłymi na rękach.

* * *

ORGANIZACJA POMOCY

Byłem w posiadłości mojej, w Oblęgorku gub. kieleckiej, na początku wojny - mówi dalej Sienkiewicz. - Pracowałem nad nową powieścią Legiony, której treścią jest włoska kampania Napoleona I jako konsula. Musiałem pracę swą przerwać i zostawić książki i materiały w Oblęgorku. Ostatnie, co słyszałem, było to, że naokoło zostały zrobione okopy i nawet w moim ogrodzie. Wyjechałem do Wiednia, skąd też powstała wersja, że zostałem aresztowany przez Austriaków. Lecz to nieprawda. Przeciwnie, po pewnych trudnościach pozwolili mi udać się tutaj, do Szwajcarii. W tej chwili wytężam wszystkie myśli i siły, aby organizować pomoc dla moich nieszczęśliwych współbraci. Uformowaliśmy Komitet składający się z wybitnych przedstawicieli Polaków z Prus, Austrii i Królestwa Polskiego. Jest to jedyny w swym rodzaju Komitet, który egzystuje po raz pierwszy od lat stu pięćdziesięciu. Obejmuje wszystkie trzy dzielnice, ponieważ wszyscy Polacy cierpią. Utworzył się w Berlinie Komitet Pomocy dla Polaków, którego członkiem jest ambasador Stanów Zjednoczonych, lecz Ameryka nie może sprzedać zboża więcej, Rosja zaś nie zechce go dostarczyć Komitetowi berlińskiemu z obawy, aby nie było użyte na potrzeby niemieckiego wojska. Tylko naszemu Komitetowi, zorganizowanemu w neutralnej Szwajcarii, Rosja chętnie da pomoc w zbożu. Przez Komitet lokalny, złożony z wybitnych Polaków, możemy zapewnić taką pomoc, która trafi do należytego miejsca. Żywność, bydło i ziarno na obsiew - oto czego potrzebujemy, aby ocalić nasze włościaństwo i postawić je znowu na nogi.
Ponieważ czytałem, że "The Daily News" zechce dopomóc nam w zaznajomieniu świata z cierpieniem Polski, wstałem z łóżka, by zobaczyć się z panem dzisiaj rano. Proszę pamiętać, że Polska w przeszłości była murem, o który się rozbiła inwazja turecka, zagrażająca Europie. Czyż była jakakolwiek szlachetna sprawa, dla której Polska nie wytoczyłaby swej krwi?... Niech Anglia dopomoże nam do wyratowania naszego kraju z najstraszniejszej nędzy. Nie chcę czynić żadnego porównania z cierpieniami Belgii, są one zbyt okropne wobec słów, lecz nasze potrzeby dotykają 15 milionów zrujnowanych ludzi w kraju 7 razy większym od Belgii i pustoszonym przez powtarzające się przemarsze armii w ciągu sześciu miesięcy od początku sierpnia.


Według tygodnika "Głos Polski" Petersburg 7. III 1915, nr 8, za którym wypowiedź Sienkiewicza powtórzyły dzienniki warszawskie.

[powrót]