Henryk Sienkiewicz
Wiadomości bieżące, rozbiory
i wrażenia literacko-artystyczne
1879 [1-10]
1
Ze świata Bohemii. Pewien młody artysta przyszedł w tych dniach do krawca i zamówił u niego całkowity nowy kostium.
- A jak urządzimy się z zapłatą? - spytał uprzejmie krawiec.
- Uważa pan - odrzekł artysta - teraz jakoś nie jestem przy pieniądzach, więc tego miesiąca nic panu nie dam, a resztę na przyszły.
2
Dama Kameliowa uznaną była w czasie pobytu p. Modrzejewskiej w Stanach Zjednoczonych przez tamtejszą krytykę za jedną z najznakomitszych ról artystki. W San Francisco pułkownik Hinton, redaktor "Evening Post", napisał po przedstawieniu tej sztuki sonet na cześć Modrzejewskiej, który kończył się słowami:
Trudnoć zakazać, abyś nie biegała
Do stron rodzinnych sercem z Ameryki,
Lecz to pamiętaj, że ty i twa chwała
To teraz własność naszej Republiki.
Na szczęście, sonetowe przykazanie nie sprawdziło się. Modrzejewska od 4 grudnia rozpoczyna szereg wystąpień w Warszawie, między którymi ujrzymy ją i w sławnej roli Margeryty Gautier. W ogóle występy "gwiazdy" budzą już ruch niemały w kołach miłośników teatru. Zaledwie wczoraj z rana wyszło ogłoszenie dyrekcji - wszystkie bilety zostały zamówione literalnie w ciągu kilku godzin. Wiele osób odeszło z próżnymi rękoma, a stąd niezadowolenie i wyrzekania na dyrekcję, którą posądzają, że z góry pewna rozprzedaży, zatrzymuje bilety dla wybranych tylko.
3
Wydawnictwo Pism Sienkiewicza. Księgarnia Gebethnera i Wolffa przygotowuje wydanie drugiego tomu Pism współpracownika naszego Henryka Sienkiewicza (Litwosa). Tom ten obejmuje opis podróży Litwosa po Stanach Zjednoczonych Półn. Ameryki od Oceanu Atlantyckiego do Spokojnego.
4
Czy istnieje polska szkoła malarstwa? U nas mało kto o tym wątpi, należałoby tylko innych przekonać. Angielski sławny krytyk Ruskin zaliczył Matejkę do monarchijców z kierunku, a Austriaków z rodu. Zapytany przez jednego z naszych ziomków, co rozumie przez narodowość austriacką, zbył go żartem, że Austriak to jest gatunek Niemca w obcisłych spodniach. Brandta tenże krytyk zrobił również Niemcem, bez bliższego jednak oznaczania cech gatunkowych. Ruskin jest istotnie znakomitością krytyczną, a prócz tego nie żywi żadnej ku nam niechęci, błędy więc jego tłumaczą się tym, że sekcje na wystawach powszechnych (jak np. austriacka) istotnie nie mogą nikogo o narodowości malarzy pouczyć. Ale błędy Ruskina nie mogą się jeszcze porównać z nieświadomością Francuzów; kto by np. uwierzył, że paryski Goupil, który zakupuje wszystkie płótna Chełmońskiego i mówiąc nawiasem, robi na nich doskonałe interesa, do niedawna nie wiedział nie tylko, jakiej narodowości jest Chełmoński, ale z jakich okolic czerpie temata do swych prac. Podobnych pomyłek lub przykładów niewiadomości moglibyśmy wiele przytoczyć, a skutek tego taki, że mamy malarstwo świetne, bierzemy udział w ruchu artystycznym narodów wcale niepomierny i mimo tego wszyscy nas zapoznają. Co na to poradzić? Gdyby który z naszych kapitalistów przedstawiający dostateczną gwarancję chciał urządził wystawę naszych malarzy w znakomitszych miastach europejskich, kwestia od razu zostałaby przeciętą. Płótna nasze i nazwiska podpisywane pod nimi, takie jak Matejki, Siemiradzkiego, Brandta, Gierymskich, Grottgera, Chełmońskiego, Stachórskiego, Gersona etc. - przekonałyby na koniec pp. Ruskinów, czym istotnie jest nasza działalność na polu sztuki. Dodajemy, że kapitalista taki zrobiłby przy tym świetny interes, malarze zaś nasi, dla których, pominąwszy inne względy, otworzyłoby się ogromne pole sprzedaży, pewno nie odmówiliby przedsiębiorcy swego poparcia.
5
P. Kazimierz Zalewski ma wkrótce rozpocząć w Szkole Dramatycznej Derynga szereg wykładów o komedii nowożytnej, począwszy od Molièra i Szekspira. O pożyteczności takich wykładów rozwodzić się nie potrzebujemy. Znaczenie teatru jest u nas wielkie, wszystkim więc zależy na tym, by przyszłe pokolenie aktorów nauczyło się szanować i kochać sztukę, zamiast szukać w niej pola do popisów osobistych, szacunek zaś i miłość sztuki mogą wypłynąć tylko z rozumienia jej. Artyści Comédie-Française lub wiedeńskiego Burgu są to ludzie prawdziwie wykształceni, którzy w danym razie z czystego zamiłowania do pięknego dzieła scenicznego nie wahają się grać najmniejszych nawet ról, byle całość wypadła skończona. Może w przyszłości i u nas odrzucanie ról będzie tylko melancholicznym wspomnieniem w pamiętnikach reżyserów.
6
Głód na Górnym Szląsku. Wiele pism naszych doniosło już o głodzie na Górnym Szląsku.
Ludność, tak pracująca w kopalniach jak i rolnicza, znajduje się w stanie prawdziwie wzbudzającym litość. Nędzne zapasy ziemniaków skończyły się już, śniegi pokryły kraj, a tymczasem nie ma co włożyć do garnka. W domach wiejskich tulą się do siebie gromadki zziębniętych dzieci, próżno błagające o łyżkę ciepłej strawy. Starsi tracą odwagę i siłę do pracy. Liczba dotkniętych głodem z każdym dniem się zwiększa. Wieśniacy sprzedają resztki dobytku, a wkrótce zaczną sprzedawać i ziemię, która nie umiała ich wyżywić.
Czy znajdą kupców?
Tak! kupią ją Niemcy, pierwotni zaś mieszkańcy albo tułać się będą na własnej ziemi, bez dachu i ziemi, albo udadzą się za Ocean i tam na niezmierzonych stepach lub wśród zgiełku miast wyginą zwolna z głodu i tęsknoty - zazdroszcząc tym, których kości spoczywają w górach rodzinnych.
Głód i zima - straszne dwa słowa, straszniejsza jeszcze rzeczywistość. Pod ciężarem klęski ugina się lud prosty, jak kłos pod wichrem, wyglądając zmiłowania od Boga i od serc ludzkich.
Gdy Segedyn uległ klęsce powodzi, wieść o tym odbiła się echem we wszystkich zakątkach Europy. Poprzednio jeszcze rozczulał tkliwe dusze los Bośniaków i Hercegowianów; w tej chwili Paryż wyprawia świetne widowiska na dochód dotkniętych powodzią mieszkańców Murcji.
Obecnie głód na Szląsku! Kto pierwszy weźmie skarbonkę i potrząśnie nią w imię nędzy i miłosierdzia? Szląsk znacznie bliżej od Murcji.
7
Z powodu przybycia p. Heleny Modrzejewskiej zawiedzeni w nadziei dostania biletów wymyślają kasjerowi, kasjer zawiedzionym, słowem: koło kasy wojna - istotne oblężenie Troi - dyrekcja zaś spogląda z góry jak Jowisz na walczących. Gdyby jednak chciała przechylić się choć cokolwiek na stronę Hellenów oblegających, ogół Hellenów byłby jej bardzo wdzięczny.
8
Strachy na Lachy. Od pewnego czasu krąży po mieście niczym nieuzasadniona wieść o mającym jakoby nastąpić "krachu" w Warszawie. Zbankrutował w swoim czasie Wiedeń, bo nie umiejąc po polsku i nie mogąc korzystać z głębokiej prawdy zawartej w naszym przysłowiu: "Nie graj, Wojtek", zanadto bawił się w giełdę i na giełdzie. My nie bawiliśmy się w podobny sposób, możemy więc nie spać wprawdzie, ale pracować spokojnie. Florencja zbankrutowała częściowo z powodu przeniesienia zarządów centralnych; my i na podobne przyczyny mniej jesteśmy wrażliwi - słowem: niebezpieczeństwa nie ma. Pewien brak gotówki, jaki się w obecnej chwili czuć daje, jest, jak słusznie tłumaczy "Gazeta Handlowa", zjawiskiem występującym stale przed Nowym Rokiem, w którym to czasie wypłaty roczne zmuszają do gromadzenia pieniędzy.
Pewien mały wekslarz umknął wprawdzie, zapewne do Ameryki, ale możemy wierzyć, że jak tam jego przyjazd nie otworzy nowej ery pomyślnej, tak u nas nie sprowadzi czasów klęski.
9
List palestranta z XVIII wieku. Jeden z naszych współpracowników pokazał nam ciekawy list z oświadczynami, pochodzący z XVIII wieku. List ten, pana Rocha Rogali Kozerskiego, jako wyborny przykład makaronicznego, a zarazem napuszonego stylu, w wyjątkach podajemy.
"Wielmożna mnie wielce Mościa Dobrodziko! Gdy po tylokrotne moje z osobistości komparycje i werbalne merita w procedurze matrymonialnej koniunkcji i u kratek trybunału serca W. Pani Dobr. deponowane nie odebrały dotąd z melodyjnych ust Jej pożądanej repliki, umyśliłem więc wezwać na konferencję sympatyczne sentymenta i adoracje moje do Jej persony resplendującej ukorporowanymi w niej perfekcjami i uczynić literalną manifestacją afektu, ferworu i zelozji, które w pektoralnych latifundiach moich od tak dawna wysiadują supercesją na rzecz W. Pani Dobr. Apelując zaś do najwyższej instancji rozumu i perspikacji Pani mojej, śmiem konserwować presumpcję, iż dekret, chociaż kontumacyjnie ferowany, nie okondemnuje mnie, owszem, faworalną mi przyniesie solucją. A ponieważ wakująca po św. p. miecznika inflanckiego zgonie konnubialna posada wzbudziła o Jej rękę kilku pretensorów, heredowanie zaś tak precjonalnego remanentu nie podlega ani konkursowi potioritatis, ani kompromisarskiej eksdywizji, tylko jednemu adiudykowane być może, przeto najniżej suplikuję W. P. Dobry, abyś raczyła kontrowersyjne współpretensorów impetycje przeważyć na szali imparcjalnej Temidy i personalnym onych kwalifikacjom interekwalny położywszy walor, zadeklarowała, kto z nas legalnie formować może prawo do aktoratu".
Tu następuje wzmianka o Parysie, a dalej, przechodząc do dwóch innych współzalotników, p. Roch mówi:
"Miałżeby najgodniejszym być Jegomość p. Starosta? Rekuzuję najmocniej i admitować nie mogę. Bo czyliż tak delikatnych sentymentów dama zdoła akordować estymę i konsyderację dla istnego gladiatora i pokulatora, jakim jest ten parasita domu Rówieńskiego, którego wycoferacje i klamory razić powinny subtelny tympan uszu kreowanych jedynie dla słuchania miłosnych infleksów, modulacji i sapirów - i którego impetyczne traktamenta i antischolarna cywilizacja nasuwają suspicje o plebejuszowskiej precedencji? Co się zaś tyczy jegomości pana Majora, usiłującego miodopłynną elokwencją konwinkować W.P.D. o swojej inamuracji, a bez dokumentów, militarnym tylko uniformem chcącego insynuować opinią o heroicznych swoich imprezach, taką mam jedynie do zrobienia względem niego delacją, jaką powziąłem z oficjalnych kwerend i komunikaty. Oto w owych siedmioletnich germańskich Bellony inwazjach, których tak pompatyczną zwykł czynić narracją, zajmował on przy saksońskich kohortach officium niewielkiego splendoru subalterna medycyny vulgo cyrulika, a co gorsza, jest apostatą circumcisji, alias neofitą, w czym nawet familijna jego kognominacja do suponowania podaje asumpt".
Przechodząc do siebie pan Roch Rogala pyta się, czy jako: "filar prześwietnej palestry, parentelat i posesjonat z antenatów tej prowincji nie godzien jest preferencji nad owymi adwenami od fluminów Narwi i Jordanu, których filiacja problematem, egzystencja enigmatem, a substancja trudną do zlikwidowania kwestią?"
Kończy zaś w ten sposób:
"W ekspektatywnie zaś fortunnego perswazji mojej sukcesu paląc aromatyczny serca mego holokaust przed ołtarzem afrodyzjalnych wdzięków W. P. Dobr., prosternuję facjatę moją u Jej pedestałów, submituję służby moje z głębokim respektem i akomodacją, gotów na rozkazy W. P. Dobr. genuflaktujący adorator i uniżony sługa Roch Rogala Kozerski. V. g. l. m. p.".
10
Artyści polscy w Rzymie zamierzają urządzić sobie czytelnię. Poważne i sympatyczne to grono składa się ze Stankiewicza, nestora polskich malarzy tamże zamieszkałych, Siemiradzkiego, Cieszkowskiego akwarelisty, Kotarbińskiego, Welońskiego rzeźbiarza i Brodzkiego. Wieczorami kółko to zbiera się w Caffé Greco Antico na via Condotti, niedaleko Pincio, gdzie przychodzą również artyści francuscy, hiszpańscy i włoscy. W ostatnich czasach powstała między nimi myśl założenia czytelni i towarzystwa, które by mogło ściągnąć wszystkich ziomków w Rzymie zamieszkałych.
Siemiradzki maluje obecnie przepyszny plafon dla jednego z magnatów tutejszych; Kotarbiński wykończył wielki obraz Chrystus przed Piłatem, Weloński zaś kończy posąg gladiatora na temat Morituri te salutant.
Wieść podana przez nasze pisma z powodu otrzymania przez Wiesiołowskiego wielkiego medalu złotego, jakoby po Siemiradzkim, jest prawdziwą, jeśli mowa tylko o malarstwie. Z rzeźbiarzy wielki złoty medal otrzymał Weloński, który też na mocy przywileju związanego z tą nagrodą jest stypendystą Akademii w Rzymie.