Henryk Sienkiewicz

Wiadomości bieżące, rozbiory
i wrażenia literacko-artystyczne

1880 [331-340]

331

Ksiądz I. Polkowski wydaje w Krakowie album pt. Gobeliny na Wawelu. Zawiera ono 18 fotografii: ośmiu większych gobelinów przedstawiających historię Jakuba Patriarchy, kilka z Iliady i niektórych z herbami biskupów Zadzika i Trzebickiego.
Wawel posiada ogółem 26 gobelinów, zatem więcej niż ścian do ich zawieszenia. Prócz tego po całym kraju pełno jest arcycennych zabytków gobelinowych, wyrabianych oczywiście za granicą, ale często umyślnie dla Polski, przedstawiają one bowiem herby polskie, obrazy zwycięstw Polaków etc. Niektóre z nich znajdują się w Szwecji.

332

Dochodzą nas wieści, iż Modrzejewska po ukończonych wakacjach letnich występuje przed powrotem do Londynu z nadzwyczajnym powodzeniem w Liverpoolu.

333

W sezonie zimowym mają być grane w teatrze naszym dwie sztuki pani Mellerowej. Jedna z nich: Poranek muzyczny, znajduje się już w rękach reżyserii, druga: Kto winniejszy?, świeżo została wykończoną. W ogóle tej zimy ujrzymy więcej utworów oryginalnych niż w latach ostatnich.

334

"Kurier Codzienny" zamieszcza nader charakterystyczny list, jakoby słynnego Tyndalla, poczerpnięty z jednego z dzienników zagranicznych, a pisany do panny czy też wdowy Hamilton, dzisiejszej żony uczonego...
List brzmi, jak następuje:
"Mój ty słodszy od cukru konglomeracie tworzywa! Moje ty boskie połączenie materii i siły! Mój ty doskonały produkcie rozwoju wszechświata, moja Lady Hamilton! Pośredniczący eter nie poddaje się bardziej wpływom promieni słonecznych, jak mój system nerwowy tej potędze, co tak tryska z fotosfery twej twarzy. Jak system słoneczny rozwijał się i wynikał z pierwotnego chaosu, tak ta substancja rozrzedzona, którą świat nazywa duszą moją, wywija się z głębin smutku i przechodzi w promienie pod wpływem twojego wzroku. Znijdź więc ze sfer wyższych ku mnie, o istności zdumiewająca. Znijdź, aby badać potęgę atrakcji z siłą odwrotnie proporcjonalną do kwadratów z odległości. Zgódź się, abyśmy jak dwa nowe słońca kreślili wciąż koło siebie koncentryczne koła, które by mogły stykać się wzajemnie na wszystkich punktach peryferyj. - Twój John Tyndall".
Oczywiście piękna Lady Hamilton nie oparła się tak ponętnym propozycjom.

335

Pewien mieszkaniec Piotrkowa zamieszcza w "Kurierze Codziennym" list ze skargą na zmianę nazw ulic, jakiej dokonały samowolnie miejscowe władze. Dawny mieszkaniec, przybywszy po kilkunastu latach niebytności do rodzinnego miasta, obecnie trafić nigdzie nie może. "Wiem - pisze - że w Warszawie, gdzie jest siedlisko najwyższych władz w kraju, ulice zachowały swe dawne, znane wszystkim nazwy. Dlaczegóż więc w naszym Piotrkowie objawiło się działanie na własną rękę, dlaczegóż nie uszanowano tu tego, co u was władze szanować nakazały, i stworzono chaos taki, że dojść z nim do ładu nie można?"
Do słów tych "Kurier Codzienny" dodaje następujący komentarz:
"We wszystkich miastach polskich ulice otrzymały nazwy od miast przyległych lub oddalonych większych, w kierunku których są zwrócone. Tak w Piotrkowie spomiędzy innych jedna ulica, będąca w kierunku Krakowa, teraz otrzymała nową nazwę: Donskaja. Widać, że z Piotrkowa do Krakowa droga wypada na Don."

336

W "Korespondencie Płockim" znajdujemy opis miasta Przasnysza. Autor opisu, mówiąc o źródłach, wspomina o kronice miasta Przasnysza od roku 1585. Wedle kroniki tej miasto Przasnysz wzięło nazwę od młynarza Przasnyka, który założył osadę i młyn w puszczy i za gościnę daną Konradowi I Mazowieckiemu został wyniesiony do godności szlacheckiej. Jednocześnie osada otrzymała przywileje miasta.

337

W narodowym teatrze czeskim mają przedstawić: Kiejstuta Asnyka w przekładzie Klimka i Horsztyńskich w przekładzie Hovorki.

338

Co robić? - Mimo zapadłego i brzmiącego jasno wyroku Rządzącego Senatu sędzia K. w Przasnyszu nie przyjmuje po staremu skarg pisanych w języku polskim, a prezes zjazdu sądowego w guberni radomskiej na zapytanie sędziów, czy prośby w języku polskim mają być przyjmowane, po prostu zabrania przyjmować, dodając naiwnie, że niezadowolonym pozostaje wolną ta sama droga dochodzenia, jaką szedł pan Jackowski.
Odpowiedź zakrawa na żart... nie z sędziów. Ale mniejsza o to. Przytoczyliśmy tylko fakt jako jeden z wielu przykładów.
Staramy się stosować do obowiązujących praw i żyć spokojnie w ich zakresie, tymczasem często i owe prawa są pomijane lub zmieniane przez nie obowiązującą nikogo wolę pojedynczych osobistości. Wobec tego wszystkiego nie dziwią nas nadsyłane pod pognębiającym wrażeniem z różnych stron skargi i zapytania: co robić?
Obowiązkiem naszym jest dać kategoryczną odpowiedź, odpowiadamy więc: stać przy prawie, nie zniechęcać się, mieć dość silnej woli i wytrwałości, aby mając za sobą prawo, domagać się spełnienia go zupełnego wbrew wszelkiej samowoli.
Przystosowanym skądinąd przysłowiem "Do Boga wysoko" nikt nie ma słuszności się zastawiać, a może się nim zasłaniać tylko niedołęga lub zły obywatel. Niech każdy wie, że broniąc przed samowolą prawa, dochodząc ściśle, choćby z trudem i stratą czasu, by ono zostało wykonane, naprzód, spełnia obowiązek obywatelski, a po wtóre, ma za sobą siłę trwalszą i poważniejszą niż czyjeś osobiste widzi mi się. Władzom wyższym, które dane prawo wydały, również jak i nam zależy na tym, by ono zostało wykonane. Rządzący Senat wydał nie na to wyrok, by potem pierwszy lepszy sędzia pytał niższej od Senatu instancji, czy ma go słuchać. Gdyby tak było - ustrój społeczny stałby się niemożliwym. Niechaj więc każdy wie, że trzymając się ściśle prawa i broniąc go, gdzie bronić należy, występuje nie tylko w interesie własnym, nie tylko w interesie społeczeństwa, ale i władz wyższych - te zaś znajdą zapewne siłę, by czyjeś nielegalne widzi mi się ukrócić.
Oto nasza odpowiedź.

339

Trawniki podeptane i liście na drzewach i kwiaty jakby zmęczone i do reszty przywiędłe pod wpływem kopciu z lamp i fajerwerków - oto obraz Saskiego Ogrodu po ostatniej loterii. Jak wiadomo, zarząd Ogrodu odmawia stanowczo pozwolenia na loterie wszystkim towarzystwom dobroczynnym i ochronom z wyjątkiem mikołajewskiej.
Do podobnych przywilejów jesteśmy przyzwyczajeni - nie winimy też zarządu, ale szkoda ogrodu, który dotychczas niczyim wyłącznym przywilejem nie jest.

340

Koncepta "Figara". Z powodu dzisiejszych zmian ministerialnych we Francji pan Millaud, współpracownik "Figara", umieścił w pomienionym dzienniku następującą parafrazę biblijną:
I. Na początku był Gambetta i zamęt. Gambetta zaś stworzył Republikę w siedmiu dniach.
II. Pierwszego dnia stworzył prefektów i innych urzędników.
III. Drugiego dnia stworzył jenerała Farre'a.
IV. Trzeciego dnia powiedział: niech się stanie amnestia - i stała się amnestia.
V. Czwartego dnia stworzył dziennik "République Française".
VI. Piątego dnia widząc, że "République" nudzi się, wyjął jej żebro i stworzył "Petite République Française".
VII. Szóstego dnia stworzył pana Freycineta i uczynił go przełożonym nad gabinetem.
VIII. Siódmego dnia ujrzał, że to, co stworzył, było dobre, i odpoczął w willi d'Avray.
IX. Przedtem rzekł Freycinetowi: Oto Rzplita, w której żyjesz, jest rajem. Będziesz wypełniał prawa moje, tj. dekreta z 29 marca, ale nie waż się pożywać z drzewa klerykalnego, którego owoc zakazany ci jest.
X. Freycinet, mieszkając w raju, skosztował raz zakazanego owocu, po czym przejrzał i nie wykonywał więcej praw Pana.
XI. Wówczas Gambetta Pan zawołał w gniewie swoim: Freycinet, Freycinet, gdzie jesteś? Freycinet zaś odpowiedział: Jestem w Luchonie, ale nie śmiem stanąć przed obliczem twym.
XII. Gambetta rzekł: Freycinet, Freycinet, cóżeś uczynił z dekretem moim? Freycinet odrzekł: Nie strzegłem dekretu twego.
XIII. Wtedy usłyszano głos Gambetty: Zdejmuję rękę z głowy twej i nie będziesz więcej prezesem gabinetu mego. W boleściach koleje żelazne rodzić będziesz, aż wreszcie zostaniesz zwrotniczym na kolei Południowego Towarzystwa.
XIV. I odpędził go sprzed oblicza swego etc.

[powrót]