Henryk Sienkiewicz

List do baronowej Suttner

1. 3. 1900 r.

Pani Baronowo!

Na odjezdnym z Warszawy odebrałem drukowany list Pani z propozycją podpisania odezwy do wszystkich wspaniałomyślnych dusz w Anglii, aby starały się zapobiec wojnie toczącej się w południowej Afryce. W liście tym czytam także, że autorem odezwy jest tajny radca W. Foerster z Berlina i że do niego można adresować odpowiedź.
Ponieważ donosi Pani, że do podpisania swych nazwisk zostało wezwane szczupłe tylko grono najwybitniejszych osobistości, przeto przesłanie mi listu pochlebia mi niemało. Z drugiej strony umiem również ocenić szlachetne zasady tak Pani jak i p. W. Foerstera i uczcić zasługującą na najgłębszy szacunek jej działalność, na koniec zaś, jako syn na wskroś humanitarnego narodu, współczuję głęboko z wszelką ogólną niedolą i z wszelkim cierpieniem.
A jednak odezwy podpisać nie mogę.
Nie mogę, albowiem wydaje mi się jakąś niesłychaną ironią, czy też jakimś potwornym bałamuctwem taki kierunek humanitarnych idei i taki stan najszlachetniejszych nawet umysłów, w którym potępia się tak gorąco objawy przemocy pod biegunem południowym i odczuwa się całym sercem nieszczęścia tak odległe, a nie widzi się i nie słyszy o najbliższych i najgłębszych. Pani! Praca Wasza i zadanie Wasze leży bliżej Was. - Mnie i każdemu Polakowi z całej duszy żal Boerów i żal tej szlachetnej krwi anglosaskiej, która się leje na drugim końcu świata, żal mi matek, wdów i sierot, pozwalam sobie jednak zestawić tę niedolę z niedolą bliższą nam i zarazem postawić Pani kilka pytań z tym związanych.
I Pani, i p. W. Foerster z Berlina należycie do narodowości niemieckiej, niechże więc Wasze zacne dusze odpowiedzą sobie same, czy los tychże Boerów nie byłby stokroć bardziej bolesny i opłakany, gdyby walczyły z nimi i miały ich zwyciężyć wojska tego państwa, które nie uważa się za mniej kulturalne od Anglii, a które wydało jednakże hakatyzm? Czy nad zwyciężonymi nie zagrzmiałoby złowrogie słowo "ausrotten", czy nie użyto by wszelkich brutalnych środków do ich wynarodowienia, czy nie odjęto by im wolności, czy nie katowano by ich dzieci za każde słowo w rodzimej mowie wyrzeczone, czy nie pozbawiono by ich języka i nie usiłowano ich wyprzeć z ziemi?
Odpowiedzcie sami sobie, czy pod panowaniem angielskim możliwy jest taki stan rzeczy, w którym by zmuszano ludność miejscową do płacenia podatków po to, aby one przyczyniły się do powiększenia milionowych sum przeznaczonych na wykupno ojczystej ziemi tej ludności - i na wyrzucenie z niej odwiecznych mieszkańców?
Czy w państwie ucywilizowanym może istnieć coś bardziej przewrotnego i głębiej niemoralnego? Czy może istnieć większa krzywda, większe cierpienie i czy i Pani, i p. W. Foersterowi z Berlina nie nasunęły się nigdy z tego powodu na myśl słowa Danta: "Nessun maggior dolore?"
Oczy wasze błąkają się po przestworzach oceanu i wzrok leci na krańce ziemi, a przecie Poznańskie, Śląsk i Prusy Zachodnie leżą tuż obok Was! Pan radca W. Foerster zna te kraje, wie, jak obfitym potokiem płynęła krew ich mieszkańców na polach Francji, i wie, jak im za to obecnie wypłacają; wie, jak coraz nowe prawa uchwala przeciw nim znieprawiony sejm. Słyszy, co się dzieje w szkołach, jaka żelazna i brutalna pięść ciąży nad każdym objawem polskiego życia, wszystko to wie i prawdopodobnie potępia.
Bo przecie to nie chodzi o garść przybyłych zza morzy osadników, ale o naród zasłużony ludzkości i tak na swej ziemi odwieczny, że ta ziemia to proch kości i ciał jego pokoleń.
Więc Pani! Zanim zaczniecie się zajmować Afryką, zajmijcie się Europą. Olbrzymie zadania humanitarne leżą tuż obok Was. Pracujcie nad tym, aby ogólna dusza niemiecka uszlachetniła tę hakatystyczno-państwową, brońcie, aby sama nie została przez nią znieprawioną. Anglia wydała wielkiego ministra, który całe życie pracował nad odzyskaniem praw skrzywdzonej Irlandii - pokażcie mi gdzie takiego drugiego w Europie! Dajcie tymczasem spokój duszy angielskiej, bo ona sama w sobie odnajdzie to wszystko, do czego wy dążycie, a pracujcie bliżej. Podnoście polityczną moralność i uszlachetniajcie sumienia. Niech się rozproszą chmury bezprawia i przemocy, niech powiew prawdziwego humanizmu odświeży zatrute powietrze hakatystycznych koszar. Nieście "dobrą nowinę" waszym najbliższym, nieście słowa miłości! Pracujcie nad tym, aby Chrystus zapanował w domu Waszym i w Waszych dziejach. Macie po temu serce - miejcie i wolę!


Odpowiedź na list Berty Suttner, znanej powieściopisarki austriackiej i rzeczniczki pacyfizmu, opublikowana w prasie paryskiej i belgijskiej po francusku w początkach kwietnia 1900. Teksty francuski i polski podał krakowski "Czas" 1. III 1900, nr 54. Urywek brulionu polskiego zachował się w rękopisie.

[powrót]