Henryk Sienkiewicz

[List I do Stanisława Osady]

* * *

Tymczasem nie będę pisał więcej o tych sprawach. Co do naszego Komitetu, przesyłam najserdeczniejszą podziękę w imieniu jego członków i własnym za przesłany tak znaczny zasiłek, który dotychczas nie nadszedł, ale którego spodziewamy się lada dzień. Ponieważ na koszta administracyjne Komitetu złożyliśmy się, przy pomocy rodaków z kraju, z własnych kieszeni - mogę zatem oświadczyć, że kwota przysłana przez Was pójdzie w całości na ofiary wojny.
Nędza w Polsce krzyczy wniebogłosy do tego stopnia, że potworzyły się lub się tworzą i inne komitety, w Niemczech i w Austrii.
Pierwszy z nich, tak zwany Międzynarodowy z rezydencją w Berlinie, składa się z posła amerykańskiego (całkowicie oddanego Niemcom), hiszpańskiego i dygnitarzy pruskich. Zaproszono do niego także i arcybiskupa Likowskiego oraz biskupa Sapiehę, którzy oczywiście nie mogli odmówić, choć biskup Sapieha jest członkiem i naszego.
Drugi komitet w Berlinie składa się z samych Niemców, trzeci w Wiedniu dopiero się formuje. Rząd austriacki zaprosi do niego różnych wybitnych ludzi z Galicji, którzy także nie będą mogli się uchylić.
Ma to wszystko tę dobrą stronę, że im więcej zasiłków dostaną nasi wieśniacy i wygnańcy, tym będzie lepiej. Trzeba jednak, żebyście, Szanowni Panowie, zachowali względem tych komitetów pewną ostrożność, a nawet postarali się, by i prasa amerykańska ją zachowała. Przyczyny tego są rozliczne, pozwolę sobie wymienić jednak tych kilka zupełnie wystarczających:
I. Żaden z istniejących gdziekolwiek komitetów nie ma przystępu do wszystkich dzielnic polskich. Z Warszawy np. nie można wspomagać prowincji okupowanych przez Prusaków, a z Berlina i Wiednia Galicji zajętej w ogromnej części kraju przez armię rosyjską. Tylko tutejszy komitet, jako założony w kraju neutralnym, pozostającym w komunikacji z państwami wojującymi, może dostać się wszędzie.
II. Komitety w Niemczech i w Austrii nie otrzymają złamanego grosza z Francji, Anglii, Włoch, Rumunii i innych nieprzyjaznych krajów. Jest to wzgląd, z którym trzeba się liczyć, albowiem obok pomocy materialnej chodzić nam musi i o sympatię tych społeczeństw oraz ich rządów.
III. Komitety w Niemczech i Austrii, obok celów filantropijnych, mają bądź co bądź i to na widoku, aby pomoc dla ofiar wojny nie przychodziła przeważnie z rąk polskich. Pomimo przynależności kilku Polaków do Kom. Międzynarodowego, rozdawnictwem zasiłków w krajach okupowanych przez Prusaków będą się zajmowali landraci niemieccy - i nie omieszkają powiedzieć chłopu polskiemu: "To, co dajemy, masz od cesarza niemieckiego." - W wyższym jeszcze stopniu będą tak postępować komitety niemieckie i austriackie. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że wszystkie trzy nie ograniczą się do filantropii, ale będą zarazem i uprawiały politykę dla nas nie pożądaną.
IV. Kwestia zasiłków w naturze: - Chłopu naszemu potrzeba nie pieniędzy, ale przede wszystkim mąki na chleb, ziarna na zasiew i inwentarza. Niebezpieczeństwa podróży morskiej z powodu groźby niemieckiej co do statków neutralnych ograniczą dowóz z Ameryki, która (jak twierdzą członkowie komisji Rockefellerowskiej) nie chce już zboża sprzedawać. Najłatwiej i najbliżej byłoby pomoc w naturze sprowadzać z Rosji, ta bowiem z powodu zamknięcia Dardanelów i Bałtyku posiada znaczne zapasy. - Ale otóż nie wiemy nawet, czy Rosja chciałaby sprzedawać zboże naszemu Komitetowi, chociaż nie jest wykluczone - wiemy natomiast z całą pewnością, że nie sprzeda ani jednego korca tym trzem komitetom, gdyż byłoby to wprost przeciwne jej interesom, by pomoc dla polskich chłopów szła z rąk niemieckich. Jest to wprost nie do pomyślenia - i jedyną instytucją, która ma jakie takie widoki przełamania tych trudności, jest nasz Komitet założony w Szwajcarii.
To wystarcza. Te uwagi musiałyby się przedostać jednak do prasy amerykańskiej w Ameryce nie od nas, ale od Panów (szczegół ten podajemy dla wiadomości tych Polaków, którzy mają możność informowania prasy amerykańskiej) - gdyż nas mogliby posądzić o pewną konkurencję, od której zresztą jesteśmy dalecy. Tu w Szwajcarii rozumieją to dobrze i składki, nie tylko od zamożnych, ale i od najuboższych, płyną codziennie, Francja i Anglia zaczynają się również poruszać.
Paderewski jest w tej chwili w Paryżu, gdzie przykłada ręki do założenia komitetu francuskiego, albowiem zamierzyliśmy tworzyć takie komitety we wszystkich krajach. Z Francji pojedzie do Londynu, a w marcu będzie zapewne u Was. Urok jego imienia oraz energia, wpływy i gorące serce wiele mogą dokazać. Niech Bóg szczęści jemu i Wam.
Kończąc na ten temat ten długi list, przesyłam raz jeszcze czcigodnym Rodakom i Panu wyrazy gorącej podzięki i głębokiego uznania dla Waszego rozumu i serca oraz dla Waszej patriotycznej działalności.

[luty 1915]


[List I do Stanisława Osady] sekretarza Centralnego Komitetu Ratunkowego w Stanach Zjednoczonych, w sprawie zorganizowania Komitetu Generalnego w Vevey. - Fragment listu ogłoszony w czasopiśmie chicagowskim "Naród Polski" 10. III 1915, s. 4.

[powrót]