Henryk Sienkiewicz

Literatura polska

Od początku swego istnienia literatura polska szła ręka w rękę z literaturą zachodniego świata. Wspólna kultura, wspólne życie duchowe wydawały podobne, a przynajmniej mało różne owoce. Mieliśmy naszych Petrarków, Ariostów i Ronsardów. Młodzież polska jeździła do Padwy, Bolonii i Paryża, cudzoziemcy licznie odwiedzali starą wszechnicę krakowską. Wpływy odrodzenia i reformacji odbijały się tak samo w Polsce jak i w innych narodach przynależnych do kultury łacińskiej. - Można rzec, że literatura nasza, jakkolwiek wypełniała się przeważnie treścią polską, była objawem twórczości równoległej i pobratymczej z twórczością powszechną. Dopiero w XVII wieku, wskutek krwawych walk z muzułmańskim Wschodem, a zarówno i wskutek odrębnego rozwoju form państwowych, przybiera ona bardziej swoisty charakter. Lecz w XVIII wieku pod wpływem klasycyzmu francuskiego podobieństwo i odpowiedzialność wraca - i tak dzieje się aż do upadku kraju, po którym literatura polska bierze na swe barki zadania, albo wcale przez inne literatury nie spełniane, albo spełniane tylko w małym stopniu i ubocznie.
Upłynęło niedawno sto lat, jak państwo polskie, w chwili gdy było zajęte reformą wewnętrzną, zostało napadnięte przez trzech rozbójniczych sąsiadów i powalone. - Ziemię rozdarto, na pierś polską stoczono olbrzymie głazy niewoli. Rozpoczął się wiek nieznanych w nowszych dziejach prześladowań i nieznanego męczeństwa, albowiem rozbójnicy karali, jak za zbrodnię, swą ofiarę za to, że nie chciała umrzeć. Z wyrachowanym okrucieństwem tłumiono wszelkie funkcje życiowe narodu. Niszczono lub łupiono wspaniałe zabytki jego kultury, rabowano jego własność, otoczono go łańcuchami praw wyjątkowych, wynaradawiano jego szkoły, prześladowano jego język, a jeden z trzech łotrów posunął się aż do zakazu Polakom używania polskiej mowy w miejscach publicznych. - I tak upływał jeden dziesiątek lat za drugim, aż do dnia dzisiejszego. Historia Polski stała się historią zbrodni nad nią spełnianych.
Ale oto, jeśli zdarzy się, że wskutek sejsmicznego kataklizmu zapadnie się lub zostanie zasypany stary krater jakiegoś wulkanu, wnet jego ogień wewnętrzny szuka sobie innych ujść. Toruje nowe drogi i tworzy nowe kratery, którymi wybucha płomień i wylewają się strumienie lawy. Wspaniałą analogię do tego zjawiska stanowi twórczość duchowa polska. - Życie narodu nie zgasło, a niepohamowane jego siły wstrząsały pokładami, którymi je przywalono - i wyrywały drogi, którymi by mogły wydostać się na świat słoneczny. Można było nałożyć kajdany na ręce i nogi, nie podobna było skować uczuć i myśli. Więc znalazły one ujście w literaturze. - Jeśli wypowiadanie ich w ojczyźnie krępowała cenzura1, tym górniej i potężniej wypowiadała się dusza polska ustami emigracji w krajach wolnych. W ten sposób literatura polska stała się poniekąd surogatem całego życia narodowego. Była ona i jest dotychczas nie tylko mózgiem i sercem, ale i płucami, którymi naród oddycha, a ponadto, na zewnątrz, wobec państw, rządów i ludów, które dla własnej wygody wolały uważać Polskę za rzecz martwą, nie przestała ani na chwilę powtarzać słynnych słów Galileusza: "E pur si muove".
Trzeba koniecznie zrozumieć, że gdy w innych narodach literatura i sztuka jest kwiatem i ozdobą życia - w Polsce jest samym życiem. I dzieje się tak nie dlatego, by Polakom brakło zdolności do działania na wszystkich innych polach twórczości, lecz dlatego, że te pola były dla nich zamknięte. Dzięki, jak to wyżej wspomniałem, wiekowej przynależności do kultury zachodniej literatura polska nie nosi kolczyków w uszach ani kożucha futrem do góry i formy jej są wysoce wyrobione oraz wytworne, jednakże żadna inna nie jest tak na wskroś narodowa, nawet w takich dziełach, w których nie mówi wprost o ojczyźnie i o jej losach. I to stanowi jej główną charakterystyczną cechę a zarazem jej odrębność. Tą drogą buchają płomienie i płynie lawa przysypanego, ale nie wygasłego wulkanu. Naród streszcza się w swej literaturze i żyje przez nią, gdyż inaczej żyć nie może. Politycznie może ona często błądzić, narodowo nie błądzi nigdy. Jest ona jak pochodnia, która rozświeca ciemności niewoli - i jak wielki dzwon, który nie pozwala usnąć sumieniu nie tylko polskiemu, ale i sumieniu innych ludów. Próżno ci, którym chodzi przede wszystkim o spokój, zatykają sobie uszy. Dzwon powtarza im nieubłaganie, że rozbój, dokonany nad Polską, jest niesłychaną w dziejach zbrodnią i że dopóty ludzkość chorzeć będzie, dopóki nie stanie się zadość sprawiedliwości. Takimi wielkimi dzwonnikami byli Mickiewicz, Słowacki i Krasiński. Po nich słabsze ręce uchwyciły za sznur narodowej dzwonnicy, ale i te pracują, jak mogą, by nie umilkły te dźwięki, które głoszą na cztery strony świata:

JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA!

W tych czterech słowach streszcza się cała literatura polska.

[1916]

___________________________________________________________________

1 Cenzura rosyjska posuwała się do tego stopnia głupoty, że zabraniała używania takich słów jak: "lud" i "młodość". Na dowód przytaczam dwa wiersze z Ody Mickiewicza:

Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy;
Młodości! podaj mi skrzydła...
W przeróbce cenzuralnej:
Bez serc, bez ducha, to daremne trudy;
Zdolności! podaj mi skrzydła...

Pierwodruk "Pisma zapomniane i nie wydane" s. 528-532 z następującą uwagą I. Chrzanowskiego: "W r. 1916 wśród Polaków w Szwajcarii powstał - z inicjatywy Paderewskiego - zamiar opracowania zbiorowymi siłami popularnej historii literatury i sztuki polskiej w języku angielskim dla Ameryki. Zamiaru tego nie urzeczywistniono. Sienkiewicz napisał przedmowę, która się tu po raz pierwszy ukazuje".

[powrót]