Henryk Sienkiewicz
"Autorki"
Ciż sami i Ciocia
SCENA III
Ciocia
wchodząc
Co to za wojna? O co idzie?
Stefan
całując ją po trzykroć w rękę
Nawet nie mogę pani powiedzieć, co strzeliło do tych zielonych główek.
Marynia
To ja już wolę przyznać się do wszystkiego, żeby ciocia wiedziała, jaki jest ten pan Stefan...
Ciocia
Maryniu!...
Marynia
Tak! Powiem wszystko, choćby ciocia miała mnie łajać. Nam ogromnie przykro, że w naszym wieku nie wolno nam czytać książek bez ciocinej cenzury, więc chciałyśmy napisać powieść, umyślnie nieprzyzwoitą...
Ciocia
Maryniu!!!
Marynia
...umyślnie nieprzyzwoitą - i wydrukować ją, ale się nie podpisać, a jakby potem ciocia zabroniła nam ją czytać, dopiero oświadczyć, że to my jesteśmy autorkami - i że skoro potrafimy takie rzeczy pisać, to możemy już wszystko czytać...
Stefan
Ach, więc to o to chodziło!
Bierze arkusz ze stołu i czyta, po czym ze śmiechem wznosi ręce do góry.
Marynia
Tak! O to, jakby pan zgadł! (do Cioci) Ale nie wiedziałyśmy, co to znaczy "uwieść", więc prosiłam pana Stefana, żeby którą z nas uwiódł...
Ciocia
Maryniu, zlituj się...!
Marynia
Tak. A pan Stefan, póki nie wiedział, o co chodzi, wszystko obiecał, a potem ani myślał słowa dotrzymać. Prosiłam go, żeby uwiódł choć ciocię, byle w naszej obecności - ale i tego nie chciał...
Ciocia
Cicho! Ani słowa więcej!
Marynia
Ciocia nieraz mi przykazywała być szczerą i wszystko mówić.
Ciocia
Ale nie takie okropności. Cicho!
Helenka
Ha, wiedziałam, że to musi być nie byle co!
Stefan
do Cioci
Niech się najdroższa pani uspokoi. (do dziewczynek) Więc cała sprawa o ciociną cenzurę? Chodźcie tu, dąsalskie, i posłuchajcie mnie spokojnie. (ukazując głową na szklane drzwi) Widzicie tam, jak jaśmin bieleje w mroku? Te białe płatki dopiero co się rozwinęły. Gdy się wzmocnią, potrafią dużo wytrzymać, ale gdyby teraz przyszedł silny wicher, to by je poobrywał i zmiótł w błoto. Wiedzcie, że wy jesteście jak ten jaśmin, a niektóre książki są jak wicher. Nie mówię nawet o złych i cuchnących książkach, bo takich i ja nie biorę do ręki. Ale bywają i dobre, które świecą i grzeją, a których wy jednak nie powinnyście czytać dopóty, dopóki nie potraficie należycie ich zrozumieć...
Marynia
My już wszystko rozumiemy.
Stefan
wesoło
Niezawodnie. Widać to nawet z waszej powieści... Ale poczekajcie, pstrogłówki, przychodzi mi na myśl jeszcze jedno porównanie. Wiecie, że ja co lato wyjeżdżam nad morze. Otóż nad morzem, zwłaszcza na angielskim brzegu, wznoszą się latarnie morskie o tak mocnym blasku, że dojrzeć go można na kilka mil z oddali. Te światła są przewodnikiem dla zbłąkanych wśród nocy łodzi; natomiast mewy, zwłaszcza młode i niedoświadczone, lecą na oślep w blask, jak ćmy do świecy, i zabijają się o szkło latarni lub łamią skrzydła. Takie mewy to wy, a ciocia pilnuje, żebyście nie połamały waszych białych skrzydeł - dobra, kochana, najdroższa ciocia!
Zwraca się do Cioci, która podaje mu obie ręce, a on pochyla się ku nim i przyciska na długo do nich usta.
Helenka
podskakując
Znowu się czegoś domyślam, Maryniu!
Marynia
Co?
Helenka
Zmieńmy imiona w naszej powieści i napiszmy tak: pan Stefan i ciocia naprzód się poznali i pokochali, potem się pewno pożenią, a potem zaczną być nie... przyz... woi...
Stefan
zasłania jej usta
Cicho, ty utrapiona terkotko!
KONIEC
"Autorki. Obrazek sceniczny w 1 akcie" - zachowany w archiwum oblęgorskim ukazuje się po raz pierwszy w "Henryk Sienkiewicz. Dzieła. Wydanie zbiorowe pod redakcją Juliana Krzyżanowskiego Warszawa 1951 tom XXXIX Dramaty". Kopię autografu sporządził w r. 1936 Józef Birkenmajer i przekazał ją redaktorowi "Pism" w wydaniu Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Ludwikowi Bernackiemu. Ponieważ jednoaktówka jest zapewne przeróbką nowelki o "Autorkach" z r. 1912 lub - co na jedno wychodzi - nowelki tej źródłem, datę tę przyjąć można jako czas jej powstania.