Henryk Sienkiewicz
"Ta trzecia"
ROZDZIAŁ XVIII
Światecki, który w gruncie rzeczy ma miękkie serce, został widocznie zawojowany.
Przez tydzień z rzędu chodził do Susłowskich, zaś od trzech dni obchodzi mnie wkoło, spoglądając na mnie spode łba, zupełnie jak wilk...
Na koniec pewnego dnia przy herbacie pyta mnie opryskliwie:
- Słuchaj, co ty zamyślasz zrobić z tą dziewczyną?
- Z jaką dziewczyną?
- Z tą Susłowską czy jak tam?
- Nic nie myślę zrobić z tą Susłowską czy jak tam...
Następuje chwila milczenia, potem Światecki znów mówi:
- Ona tam po całych dniach beczy, aż patrzeć nie mogę...
Co to za poczciwa dusza!
W tej chwili i jego głos drga wzruszeniem, ale chrząka jak nosorożec i dodaje:
- Porządny człowiek tak nie postępuje.
- Światecki, zaczynasz mi przypominać papę Susłowskiego!
- Być może... wolę przypominać papę Susłowskiego niż skrzywdzić jego córkę.
- Proszę cię, odczep się ode mnie.
- Dobrze! mogę cię nawet wcale nie znać.
Na tym kończy się rozmowa i od tej chwili nie gadam ze Świateckim.
Udajemy, że się nie znamy, co jest tym zabawniejsze, że mieszkamy ciągle razem, pijamy rano herbatę razem i żadnemu z nas nie przychodzi na myśl wyprowadzić się z pracowni.
Termin mojego ślubu z Ewą zbliża się...
Za pośrednictwem "Latawca" cała Warszawa wie już o tym... Wszyscy na nas patrzą, wszyscy podziwiają Ewę. Gdyśmy byli na wystawie, otoczono nas tak, żeśmy się nie mogli przecisnąć.
Moja nieznana przyjaciółka przysyła mi znów anonim, w którym ostrzega mnie, że Ewa nie jest to żona dla takiego człowieka jak ja...
"Nie wierzę temu, co powiadają o stosunkach panny Adami z panem Ostrzyńskim - pisze moja przyjaciółka - ale ty, mistrzu, potrzebujesz żony, która by się całkowicie poświęciła dla twej sławy i wielkości, a panna Adami jest sama artystką i będzie zawsze ciągnęła wodę na swój młyn..."
Światecki chodzi ciągle do Susłowskich, ale już chyba jako pocieszyciel, bo przecie i Susłowscy muszą wiedzieć o moich zamiarach.
Dostałem dla Ewy nieograniczony urlop od dyrekcji. Ewa zaczyna się czesać jak wiejska panienka, ubiera się bardzo skromnie i nosi suknie zapięte pod samą szyję. Nader jej z tym do twarzy. Scena w garderobie nie powtórzyła się ani razu! Ewuś nie pozwala! Co najwięcej, mam prawo całować ją po rękach. Niecierpliwi mnie to ogromnie, a pochlebiam sobie, że i ją...
Kocha mnie bez pamięci. Całe dnie spędzamy razem. Zacząłem jej dawać lekcje rysunku.
Przepada za tymi lekcjami i za malarstwem w ogóle!