Henryk Sienkiewicz
"Na jedną kartę"
Akt trzeci
Ten sam salon.
SCENA II
Podczaski. - Józwowicz.
Podczaski
Kłaniam się panu doktorowi dobrodziejko, ścielę się do stópek pana doktora dobrodzieja!
Józwowicz
Czym mogę służyć, panie Podczaski?
Podczaski
Panie dobrodzieju! ja bez ogródek, wprost do materii. Panu dobrodziejowi wiadomo, jakie usługi oddawałem hrabinie Miliszewskiej?
Józwowicz
Trochę.
Podczaski
Jako były obywatel ziemski... gdyż miałem kolonię...
Józwowicz
(Przerywając) Po stracie kolonii mieszkasz pan na Łyczakowie i agitujesz pan dla młodego hrabiego Miliszewskiego przeciw mnie.
Podczaski
Niech Bóg uchroni!... To jest, panie dobrodzieju, tak było, ale przejrzałem dość wcześnie. Robiło się, co mogło. Ma się tam jakieś stosunki między łyka... między mieszczaństwem. Umieją uczcić pochodzenie. Niech jednak pan dobrodziej będzie pewny...
Józwowicz
Krótko: czego pan żądasz?
Podczaski
Bóg widzi, panie dobrodzieju, służyłem pani hrabinie wiernie i wykosztowałem się niemało, ale przeciw tak rozumnemu człowiekowi jak pan dobrodziej... wszedłszy w sumienie - chybaby ze szkodą kraju, a tego nie chcę.
Józwowicz
Uznaję pańskie obywatelskie uczucia. Nie chcesz pan być przeciw mnie?
Podczaski
Nie chcę, panie dobrodzieju, nie chcę.
Józwowicz
Masz pan słuszność. Więc za mną?
Podczaski
Gdybym się ośmielił służby swoje ofiarować...
Józwowicz
Przyjmuję
Podczaski
(n. s.) Takich to rozumiem - sto reniów jak w kieszeni. (głośno) Wdzięczność moja...
Józwowicz
(Przerywając) Moja okaże się po wyborach.
Podczaski
Po wy-bo-rach?