Henryk Sienkiewicz
"Na jedną kartę"
Akt trzeci
Ten sam salon.
SCENA VIII
Ciż. - Józwowicz.
Józwowicz
(Wchodzi śmiejąc się) Cha! cha! czy państwo wiecie, co się stało?
Stella
Coś zabawnego, doktorze?
Józwowicz
Rzecz okropna, tragiczna, straszna, ale przede wszystkim śmieszna! Miliszewski chciał wyzwać Jerzego.
Stella
Mój Boże!
Józwowicz
Śmiej się pani razem ze mną. Gdyby to było coś niebezpiecznego, przecie bym pani nie przestraszał.
Drahomir
Na czymże się skończyło?
Józwowicz
Wiecie państwo, że aż się pogniewałem na Jerzego. Wyobraźcie sobie: wziął tę rzecz poważnie.
Drahomir
Proszę cię, cóż miał zrobić?
Józwowicz
A tożby dla człowieka, jak Jerzy, wstyd było strzelać się z takim biedakiem!
Stella
Doktor ma słuszność. Nie rozumiem pana Jerzego.
Józwowicz
Niech się nie gniewa nasza księżniczka. Już ich pogodziłem. Jerzy tylko nie wniknął w głąb rzeczy i przyrodzona krewkość go uniosła. Ale teraz, gdy się zastanowił i gdym mu wytłumaczył rzecz całą, zgodził się, że byłoby to co najmniej śmieszne. On ma dużo rozsądku, Jerzy.
Drahomir
Cóż Miliszewski?
Józwowicz
Odesłałem go do mamy. To także dobry chłopiec.
Stella
Jednak pan Jerzy dostanie ode mnie burę.
Drahomir
Niech tylko pani nie będzie zbyt surowa.
Stella
Panowie się śmieją, a mnie przykro, że panu Jerzemu było trzeba to tłumaczyć. Doprawdy, zaraz mu dam burę. (Odchodzi).