Henryk Sienkiewicz

"Czyja wina"

OSOBY

Jadwiga Karłowiecka
Leon - malarz
Służący

W mieszkaniu Jadwigi Karłowieckiej

SCENA I

Służący

wprowadzając Leona

Pani zaraz nadejdzie.

Leon

sam

Nie mogę potłumić wzruszenia ani bicia serca. Trzy razy brałem za dzwonek i trzy razy chciałem się cofnąć. Niespokojność ogarnia mnie całego. Dlaczego ona nie wzywa? (wydobywa list). "Zechciej pan przyjść do mnie w sprawie nie cierpiącej zwłoki. Pomimo wszystkiego, co przeszło i zgasło, spodziewam się, że nie odmówisz prośbie kobiety. Jadwiga Karłowiecka..." Może o wiele rozumniej, bezpieczniej i uczciwiej byłoby zostawić list ten bez odpowiedzi, ale oszukiwałem się sam, wmawiałem w siebie, że się już nic stać nie może, że prostym brutalstwem byłoby nie przyjść; i biedna ćma - dusza, leci do światła, które ją może spalić, ale nie ogrzać, ani rozświecić... Co mnie ciągnęło? Czy miłość? Alboż ja sam mogę odpowiedzieć na pytanie, czy jeszcze kocham tę kobietę tak niepodobną do mojej dawnej białej dziewczyny? tę pół-lwicę, której opinią szarpią ludzkie języki? Nie!... To raczej jakaś bolesna ciekawość ciągnęła mnie tu, to ten żal niezmierny, którego dwa lata nie mogły ukoić; to pragnienie wyjaśnień wszystkich: dlaczego? powtarzanych wśród nocy bezsennych. Zresztą, niech zobaczy tę wychudzoną twarz, niech przyjrzy się z bliska złamanemu życiu! Nie mogłem się oprzeć: taka zemsta należy mi się. Potrafię jednak być dumnym i zacisnąć zęby, by nie jęknąć. Co się stało, odstać się nie może, i przysięgam sobie - ot tak! (składa ręce) - nie odstanie się nigdy!

[powrót] [scena-II]